|
.:: SATOR ::. Forum fanklubu serii anielskiej Mai Lidii Kossakowskiej |
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kaczuszk@
prawie jak Jasność ;)
Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 2382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pią 0:12, 16 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Oj, dopiero Sator uświadomił mi, jak wielkiego świra na punkcie Kapelusznika dostała Marcina!
Ale nie chciałam pisać o świrze Marciny, tylko o tym, że byłam w kinie na "Toy Story 3". Na wersji dwuwymiarowej, bo uznaliśmy z kolegą, że nie ma co płacić więcej za 3D, i nie żałuję. Film wciągnął mnie, rozbawił, przypomniał dzieciństwo (pierwszą część miałam na kasecie VHS i potrafiłam ją oglądać co kilka dni - masakra! ). Humor stał na wysokim poziomie, a fabuła była momentami przerażająca i smutna - przecież to przedszkole przypominało obóz koncentracyjny! Ale podobało mi się to. Mam wrażenie, że film faktycznie był adresowany raczej do tych, którzy oglądali pierwszą część jako dzieci.
A na końcu... na końcu się popłakałam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Mnemosyne
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 483
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pią 10:30, 16 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
A Mnemo dla odmiany nie napisze o żadnym nowiutkim filmie, na który wydala ciężko oszczędzane pieniądze. W ogóle w przypadku mnie chodzącej do kina, to zwykłam się do niego wybierać na produkcje, które po prostu lepiej ogląda się na wielkim ekranie i w ciemnej sali. Tak jest najczęściej, dlatego teraz w planach mam "Ucznia czarnoksiężnika" oraz "Ostatniego władcę wiatru". Te ambitne filmy jakoś lepiej ogląda mi się w zaciszu domu, jak jestm wciśnięta pod kołdrę i mam święty spokój, bez śmiesznych (a czasm głupich) komentarzy blondynek siedzących za mną w kinie. Dobra, odjechałam od głównego tematu! Wracając do rzeczy - pokuszę się o analizę filmów wojennych!
Ambitnie, nie? Wiadomo, wszystkich tu nie zaprezentuję, bo nie wiem jak długi musiałby to być elaborat. Kwestia filmów wojennych wynika z tego, że siedząc w domu nudzę się, więc codziennie coś oglądam. Ostatnio padło na filmy o tematyce wojennej. I do jakich doszłam wniosków? Podstawowy - współcześni reżyserzy za cholerę nie potrafią nakręcić dobrych filmów wojennych (z doprawdy nielicznymi wyjątkami). Jasne, efekty mają naprawdę świetne, ale co z tego, skoro fabuła schrzaniona. Dobry film wojenny nie polega tylko na tym, żeby do siebie wzajemnie strzelali i co chwilę padał trup, który ostatnim krwiopluciem wydycha swoją miłość dla ojczyzny.
Z tych "starych" wojennych poleciłabym przede wszystkim "Czas apokalipsy", chociaż wiem, ze rzucanie tym tytułem jest sztampowe. Cóż jednak poradzić na to, że to dobry film? I mocno poschizowany. Ale żeby nie było za ciężko, to osobiście uwielbiam też "Parszywą dwunastkę" - Donald Sutherland w roli kompletnego świra, Telly Savalas jako socjopata, po prostu miodzio! A "Lista Schindlera"? Kolejny tytuł już tak wyświechtany na wszystkie strony, szczególnie przy ciągłym powracaniu do tematu holocaustu, że mogłabym tym filmem rzygać. Ale jedynie mówiąc o nim, bo oglądanie całkowicie zamyka mi gębę. Temat tematem, a film po prostu powalająco dobijający i tyle. Do reszty dobrych staroci dosypałabym: "Imperium słońca", "Łowca jeleni", Pluton", "MASH", albo nawet "Michael Collins" (na ile można o nim mówić, jako o wojennym filmie).
Nie wiem dlaczego, ale polskie filmy wojenne przychodzi mi najciężej oglądać... To chyba kwestia mentalności polskiej, że wszystkie te filmy są tak przesycone narodową tragedią, wymuszaniem patriotyzmu, czy nieustannym peanem do Boga, że odechciewa się dalszego oglądania. Wiem, że w ogólnym rozrachunku wcale nie są to złe filmy, czasami grubo lepsze od amerykańskich (nawet częściej niż czasami). Pomijając więc archetypy męczenników, z polskich filmów wybrałabym "Akcję pod arsenałem" i "Kanał", a przede wszystkim serial "Pogranicze w ogniu". Może również nowiutkie, ale całkiem dobre produkcje telewizyjne, jak "Jutro idziemy do kina".
A współcześnie? Aż płakać się chce, tylko że z rozpaczy nad kretynizmem większości tych młócek. Weźmy takie "Pearl Harbor". Co było dobrego w tym filmie? Efekty specjalne, przyznaję. Wątek miłosny, ALE ten poboczny, broń boże nie obejmujący głównych bohaterów. Mam na myśli ten w atek jąkającego się rudzielca i tej najmłodszej pielęgniareczki, co zginęła. O cienkim trójkącie głównych papierowych bohaterów się nie wypowiem. Niech za komentarz w tej kwestii wystarczy najgłupszy tekst świata, wypowiadany przez tę rozrywaną główną bohaterkę: "Teraz należę do niego, ale ilekroć spojrzę na zachód słońca, pomyślę o tobie" (bleeeh!) Film jest po prostu sztandarowym przykładem hollywoodczyzny, w bardzo złym słowa znaczeniu. Inny film, którego nie polecam, chociaż wcale nie ze względu na kiepskie wykonanie. "Enigma". Wykonanie wykonaniem, ale co po dobrym rysie fabuły i obsadzie, skoro następuje prawie całkowity brak zgodności z prawdą?! Pozostaje konkluzja, że rozwinięte cywilizacje w krajach takich, jak Wielka Brytania, wciąż nie wiedzą, że istnieje kraj Polska. W poczet reszty nowszych wojennych filmów, które nadają się tylko na zapchajdziury w tv, wliczyłabym: "Sztandar chwały", "Stop-loss", "Green zone" i sporo innych, ale wyliczać się nie chce.
Było trochę o plewach, tak dla równowagi, to mogę skłonić swoją opinię do tych moim zdaniem dobrych współczesności. Oczywiście jest to wyłącznie moja oipinia. Jeden z najlepszych, który mogę oglądać bez krzywienia się nadmiernego, z pełnym poszanowaniem dla faktów i udanego, nie przesadnie ckliwego aspektu wrażliwości żołnierzy - "Helikopter w ogniu". Się panu Ridleyowi Scottowi udał film (w przeciwieństwie do jego ostatnich produkcji). Zaskakująco, nawet Josh Hartnett mnie w tym filmie nie odrzuca, wreszcie jakaś sensowna rola w jego wykonaniu. Pełen realizm, nawet jeśli podszywany tym nadmiernym patriotyzmem. Tego jednak się nie wyczuwa, bo skoncentrowany jest przede wszystkim na wzajemnej lojalności i odpowiedzialności zwykłych żołnierzy. W taką wersję sztampowego tekstu "Leave no man behind" jestem w stanie wierzyć głęboko.
Drugi, mój najbardziej ukochany ostatnimi latami, daleki od amerykanizmów i tendencyjnego tematu IIWŚ, Wietnamu czy Iraku. Może właśnie dlatego ukochany, że jestem stronnicza już przez sam dobór tematu Cóż... Irlandia. 1919. Fenomenalny film Kena Loacha "Wiatr buszujący w jęczmieniu". Wiadomo, jako maniaczka wszystkiego, co irlandzkie, jestem po stronie tego filmu już za sam fakt poruszenia tej kwestii. Ale fabuła jest naprawdę dobrze skonstruowana. Przede wszystkim chwalebne, że do roli Irlandczyków zatrudniono irlandzkich aktorów (Cillian Murphy może sobie grać w amerykańskich produkcjach, ale Irlandczykiem jest i nie porzuca akcentu czy specyfiki zachowania ani na chwilę). Że z Brytyjczyków zrobili szuje, to się chwali, bo za dużo tych peanów o Anglikach w filmach wojennych. No i dla osób nieuświadomionych pokazanie, że IRA nie od zawsze była grupą terrorystyczną. I że może nawet mają trochę racji... Film jest trochę, jak ja, jednostronny, ale też nie stawia idealistycznych romantycznych pomników Irlandczykom. Przeciwnie, tych też krytykuje, kiedy już następuje rozłam pomiędzy dwoma braćmi i pojawia się dylemat - za kim teraz stanąć? A jeśli obydwaj mają rację? Do tego niezbyt przyjemne uczucie wku*wu, jakie pojawia się, gdy polityka zwycięża i następuje egzekucja...
Na koniec zostawiłam sobie film, który sprowokował mnie do tej epistoły. Niejaki "Flyboys". Jak sam tytuł wskazuje, będzie o dzielnych Amerykanach, co to są świetnymi pilotami, normalnie Top Gun Prequel. Jednak po obejrzeniu i obiektywnie patrząc, kurcze film wcale nie taki zły, na jaki się zapowiadał! Jestem mile zaskoczona. Nie jest fenomenem, nie jest tak dobry, jak wiele innych. Ale przynajmniej jest daleki od perłowego pokroju (tak, znów aluzja do Pearl Harbor). Pierwszy plus za to, że nie dotyczy Wietnamu, ani Afganistanu, ani nawet IIWŚ. Tak dla odmiany to rozgrywa się w czasie IWŚ, na dodatek na terenie Francji. Odnosi się do naprawdę istniejącej eskadry Lafayette. Nie ma więc super zwinnych maszyn z ekstra sprzętem, tylko takie, jakimi latano w tamtych czasach. Drugi plus, nie ma wielkiego happy endu. Kolejny, pokazuje niemieckich pilotów (no przynajmniej jednego), jako honorowych a nie do końca złych i skurkowatych. Jasne, pojawia się kilka tendencyjnych hollywoodzkich zagrywek, co to mają zmiękczyć żeńską część publiczności. Na szczęście nie gryzą przesadnie po oczach, a cały film ogląda się bez większej męczarni. Oh, największy plus (i chyba jednocześnie głupota, ale co tam!), mają tam w eskadrze lwa! Kiciuś co się zowie Whiskey rekompensuje wszystko xD
Na zakończenie zaznaczę, że nie wymieniłam nawet połowy tych dobrych i tych mniej wartych filmów. Należałoby jeszcze wspomnieć o "Wrogu u bram", "Szeregowcu Ryanie", "Urodzonym 4 lipca" czy całej masie innych filmów, ale i tak już za dużo tego mojego gadania.
P.S: O, zapomniełabym. Z tych nowych polecam także statyczny, ale nieźle skonstruowany "Lions for lambs". To jedna z nielicznych ról Toma Cruise'a, w których okazuje się, że on jednak potrafi zagrać coś głębszego. A Streep i Redford, jak zawsze, świetni.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mnemosyne dnia Pią 10:37, 16 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Velveten
Eon
Dołączył: 30 Wrz 2008
Posty: 1114
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ŻARY Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Czw 16:34, 22 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Jeśli chodzi o filmy...
Oczywiście wakacje służą nadrabianiu zaległości, więc obejrzałam tych całych Tytanów (zabiła mnie scena Meduzy z Dżinem - ziałam cały dzień), Udręczonych, Oszukać Przeznaczenie 4...bzdurki.
A w kinie byłam na filmie Predators...i srodze się zawiodłam. Dla mnie wyszło na to, że twórcy nie mogli się zdecydować, co chcą z tego filmu wyciągnąć. Jak dla mnie powinni zdecydować się na jedno wyjście, albo przeładować film efektami specjalnymi do granic możliwości, albo odpuścić sobie efekciarstwo i postawić na głębię fabuły. Wyszło na to, że połączono trochę tego z odrobiną tamtego i wyszło, co wyszło. Słabo. I nie pomaga nawet badassowy Adrien Brody w roli głównej (coś go dużo ostatnio...)
Jak trafnie podsumował mój szwagier: przynajmniej mało gadali.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Asmodeus
Zgniła Dziewczynka
Dołączył: 28 Maj 2006
Posty: 2121
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: piekielna stolica Warszawa Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pią 19:41, 23 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
widział ktoś coś ciekawego ostatnio w kinie bo ja zauważyłam że w kinach nie ma jakichś super ciekawych filmów. Kusi mnie żeby iść na nową wersję "koszmaru z ulicy wiązów" ale bez nabijania się z Deppowskiej fryzury z oryginału to chyba już nie będzie to. Czekam teraz co prawda na "ucznia czarodzieja" ale to dopiero będzie pod koniec sierpnia a teraz jakoś nie widzę nic ciekawego a wy??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Efcia
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 507
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pon 22:27, 02 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Wróciłam jakąś godzinę temu z kina i mam olbrzymi problem. Chciałabym zrecenzować film, który widziałam, ale nie mam pojęcia jak. Filmem tym była "Incepcja".
Zapewne już każdy o niej słyszał, trudno było nie usłyszeć. Zapewne też każdy zauważył wszzechobecne pochwały sypiące się ze wszystkich stron na ten film. Powiem krótko- moim zdaniem są jak najbardziej słuszne. Tak w sumie, jeśli ktoś nie chce czytać moich wypocin, to polecam recenzję na esensji-http://www.esensja.pl/film/recenzje/tekst.html?id=10130
Powiedziałabym, że film mi się podobał, ale to stanowczo zbyt mało. Jakoś to nie przekonywująco brzmi. Może lepiej powiedzieć, że przez cały seans siedziałam zastygnięta w jednej pozycji, tak, że po zakończeniu filmu, kiedy wstałam, dopiero poczułam, jak zesztywniała jestem.
Film jest niezwykle misternie spleciony, perefkcyjnie nakręcony i cudownie zagrany (chyba zacznę chodzić na wszystkie filmy z Leonardo di Caprio, w tym roku zachwycałam się już "Shutter Island", w którym również gra główną rolę).
Trudno jest pisać o nim, nie zdradzając czegoś, czego zdradzać nie należy. Może jeszcze tyle, że jest to absolutnie niezwykle interesująca i roginalna historia miłosna. Chyba wystarczy wiedzieć tyle, ile jest zawarte w oficjalnych opisach dystrybutora.
Może więc powiem tak- film zaczyna się od snu. Pytanie, jakie zadaje sobie widz na koniec seansu, brzmi: czym się kończy?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marcina
Samica Alfa
Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: skądinąd Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pon 22:41, 02 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Byłam w niedzielę na "Uczniu czarnoksiężnika". Nie jest to kino wysokiej klasy, ale taka miła bajka... Ubawiłam się. Nicholas Cage zdecydowanie jest moim drugim (obok Johnny'ego ) ulubionym aktorem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Efcia
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 507
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Sob 0:04, 07 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Powróciłam do przeglądania i oglądania amerykańskich filmów z lat 70. Dzisiaj na ekran trafił "Johnny poszedł na wojnę"- dramat wojenny z 1971.
Jest to film przerażający. Opowiada historię Joe'go, który jako ochotnik bierze udział w I wojnie światowej. W wyniku wybuchu traci obie ręce, obie nogi, a obrażenia twarzy są tak duże, że traci również nos, oczy, język, zęby... Tym samym traci też węch i wzrok, a także słuch. Przez lekarzy zostaje uznany za "roślinę" i utrzymywany przy życiu jako swoisty "eksperyment". Najstraszniejsze jest to, że Joe rośliną nie jest. Uwięziony wewnątrz swojego okaleczonego ciała nie ma możliwości nawiązania kontaktu ze światem zewnętrznym. Jedynym pozostałym zmysłem, jest zmysł dotyku, odczuwane (podczas wchodzenia różnych osób do pomieszczenia, w którym przebywa) wibracje stanowią praktycznie jedyną informację docierającą do niego ze świata zewnętrznego...
Film stanowi mieszankę scen ze szpitala, wspomnień Joe'go z czasów "przed", oraz jego fantazji, wizji, niekiedy wręcz majaczeń. Każda scena coś niesie, wywołuje emocje, niekiedy skrajnie od siebie różne (może mi nie uwierzycie, ale ten film potrafi nawet rozśmieszyć!). Nie rozbijany jednak na pojedyncze sceny, jako całość, ten film jest przerażający i straszny. Niesamowity i mocny, ale przerażający.
Co jest wnim również niezwykłe, to możliwość rozpatrywania go w znacznie szerszym kontekście: eutanazji, spraw wiary, zagadnień wojny, zagadnień etyki zawodowej lekarza... Tych spraw jest naprawdę wiele, ale chyba nie mam już siły na takie rozpatrywanie. W gruncie rzeczy mam ogromną ochotę odreagowania tego flmu w jakiś, możliwie najbardziej rozweselający, sposób.
Dlatego też w ogólnym podsumowaniu polecam go i zarazem nie polecam. Polecam, bo to kino naprawdę wysokiej klasy, bardzo, bardzo mocne. Nie polecam, bo pozostawia człowieka w dużym dołku. Nie jest to kino wakacyjne...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mnemosyne
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 483
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Sob 12:19, 07 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
A ja całkowicie w temacie, to nie offtop - a propos tego, co napisała Efica. Jeżeli ktokolwiek kiedykolwiek słyszał piosenkę "One" Metallica, a jeszcze jak widział teledysk, to ma właśnie do czynienia z filmem opisanym przez Efcię. Metallica inspirowała się dokładnie tym filmem "Johnny poszedł na wojnę", a utwór świetnie oddaje przerażający klimat.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Asmodeus
Zgniła Dziewczynka
Dołączył: 28 Maj 2006
Posty: 2121
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: piekielna stolica Warszawa Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Nie 11:59, 08 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
widział ktoś "incepcję"? bo ja widziałam i nie wiem o co w tym chodziło
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mnemosyne
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 483
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pon 9:17, 09 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Nie zostaję z tyłu, też obejrzałam "Incepcję". Było już kilka komentarzy o tym filmie, więc nie będę się szerzej rozpisywać. Podobał mi się, o. A najbardziej to chyba Artur - rzeczywiście szok, że Joseph Gordon-Levitt może wyglądać tak męsko i przystojnie! Ariadne była ciekawa, taka ubarwiona i zdecydowanie bardziej odpowiadała mi niż Mal (choć obłęd powinien podpowiadać, że ta poschizowana postać bardziej mnie zachwyci. Ale figa).
Nadrobiłam też "Autora widmo". Cóż... spodziewałam się dużo, dużo, dużo więcej. Po pierwsze, Polański naprawdę jest cholernie dobrym reżyserem, więc poprzeczkę dla jego filmu mialam wysoko podniesioną. I nie bardzo udało mu się nad nią przeskoczyć. Raczej na nią wpadł i się trochę potłukł. Największym problemem filmu jest, że początek wydaje się (albo i nie wydaje, tylko jest) okropnie rozwleczony. Akcja zaczyna się robić ciekawa i rusza z kopyta dopiero od rozmowy z dziadkiem od prądów morskich - a to niestety dopiero po jakiejś godzinie filmu... Pierce Brosnan to kicha, nie podobał mi się ani na krztynę, ale w sumie zbyt wiele go nie było. Ewan McGregor, dał radę, jestem zadowolona, choć może nie wielce zachwycona. Był przekonujący, niezbyt bohaterski - raczej nawet trochę paranoiczny, taki normalny przeciętniak z ostrym dowcipem. Końcówka oczywiście wymiotła, ale Polański zawsze był dobry w ostatnich scenach.
Film nie jest zły, lecz też nie wybitny. Jeśli dacie radę przetrwać pierwszą nudną godzinę, to później jest warty obejrzenia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marcin7282RS
zbiegła dusza
Dołączył: 08 Sie 2010
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anioł/demon
|
Wysłany: Pon 12:12, 09 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Witam! to mój pierwszy post tutaj więc witam
W końcu zdołałem spełnić to co powiedziałem Admince tego forum.
Od jakiegoś czasu filmy dośc żadko oglądam ale coś tam napisać mogę
Na początek wspomnę o filmie który ostatnio widziałem w kinie [wraz z Kasią i jej koleżanką(Marysiu jesteś tu!)] czyli "Shrek Forever After"(czy jakoś tak). Według mnie nie było aż tak źle ale pozostał dość spory nie dosyt. Pomysł na film o alternatywnej rzeczywistości bez Shreka wydawał się bardzo ciekawy, i tak samo ciekawy wydawał się początek filmu. tutaj wielki plus za to że twórcy pokazali że po "i żyli długo i szczęśliwie" życie się nie kończy, aczkolwiek trwa dalej i niestety bardzo często nie jest tak bajecznie jak mogłoby się wydawać. wiadomo, Shrek tęsknił za życiem prawdziwe ogra "postracha rolników", i kiedy to dostał to było jeszcze bez zgrzytów jako takich( ot fajna scena kiedy Shrek z uśmiechem na twarzy przemierza wioski a ludzie się go boją").
Co mi się tak bardzo nie spodobało? Otóż pewien warunek który Shrek musiał spełnić by coś się stało. ( bez spoilerów) Zaleciało wtedy konkretną tandetą. Właśnie wtedy zrozumiałem że nie ma co liczyć na bardziej dorosły wydźwięk obrazu, który towarzyszył "Toy Story 3"[ podzielam zdanie Kasi (która mi towarzyszyła wtedy), co do tego filmu], chociaż patrząc na to, iż Toy Story to starsza seria to w sumie nie było się czemu dziwić.
Shrek to przede wszystkim komedia, niestety muszę przyznać, że oglądając tą część uśmiech zagościł na mojej twarzy zdecydowanie rzadziej niż przy poprzednich odsłonach zielone ogra, osobiście uważam że w czwórce najlepszą pod tym względem postacią był Pinokio.
Właściwie to zawsze interesują mnie czarne charaktery, mały zachłanny karzeł był może i przebiegły ale przy tym nie zwykle głupi (zostawiając te swoiste furtki). twórcy za pomocą Rumpeliska pokazali że czasem nie chcący kogoś krzywdzimy( a skąd Shreku miał wiedzieć że ratując Fionę zniszczył marzenia pewnego karła).Potem Rumpelisk jako główny zły sprawdził się lepiej niż książę z bajki ale już trochę gorzej gorzej niż Lord z części pierwszej. Postać karła na pewno podbudował świetny dubbing Pazury, bez tego mogło by być różnie.
Starzy znajomi w alternatywnej rzeczywistości wypadają raz gorzej a raz lepiej. Pierwsze miejsce zdecydowanie piastuje tutaj gruby kot w butach, jego teksty na pewno nie były tak błyskotliwe jak wypowiedzi Pinokia, ale jako postać alternatywna dawał radę. Ot w świecie bez Shreka jego życie potoczyło się zupełnie inaczej co wpłynęło na jego charakter i pewne dlatego był bardziej przekonujący niż przykładowo taki osioł, który wciąż był "tym samym osłem". Bohaterowie ze zmienionym charakterem zdecydowanie bardziej przypadli mi do gustu.
Mieszane uczucia mam co do przedstawicieli tego samego gatunku co Shrek i Fiona. W poprzednich częściach ich nie było( albo było tak mało że nie pamiętam), a tu nagle ich cała chmara. trochę mnie takie rozwiązanie zdziwiło bo w alternatywnym świecie wolał bym zobaczyć więcej perypetii znanych już osobistości.
[informacja o zakończeniu, a więc potencjalny mega spoiler]
-----------------------------------------------------------------------------------
Cytat: | Na pewno Nie podobało mi się zbyt proste zakończenie, Shrek zbyt łatwo się z tego wykaraskał
|
---------------------------------------------------------------------------------
[/informacja o zakończeniu, a więc potencjalny mega spoiler]
*by przeczytać o zakończeniu zaznacz niewidzialny tekst w cytacie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Marcin7282RS dnia Pon 12:17, 09 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Efcia
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 507
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pon 13:12, 09 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
[quote="Mnemosyne"] A najbardziej to chyba Artur - rzeczywiście szok, że Joseph Gordon-Levitt może wyglądać tak męsko i przystojnie!
quote]
Tak, na początek offtopowo. Gordon-Levitt był mi wcześniej nie znany, (a więc nie ma zaskoczenia w kwestii męskości i stopnia przystojności) a postać Artura mnie zachwyciła i koniec. Nie wiem, co w tym jest... Mogę jeszcze dodać, że muzyka Hansa Zimmera jest również dobra i zawiera pewne smaczki
A żeby napisać też o czymś innym niż "Incepcja". Obejrzałam "Serpico". Ponownie kino amerykańskie lat 70. W roli głównej- Al Pacino. Nic więc dziwnego, że ostrzyłam sobie na ten film pazurki i... niestety rozczarowałam się. O dziwo, nie treścią, czy aktorstwem. Treść jest dobra- ponura rzeczywistość amerykańskiej policji, w której przekupstwo, łapówki itd. to codzienność. Fil oparty jest na historii prawdziwego policjanta, który uznał, że policja nie może działać w taki sposób i chciał się temu przeciwstawić. I jeśli chodzi o samą historię to jest naprawdę dobra. Niestety, zawiodła reszta. Zdjęcia są mierne, muzyka okropna i totalnie nie dopasowana do obrazu (skąd się wziął pomysł na te cholerne sielankowe pobrzękiwanie?). W gruncie rzeczy muzyka jest na tyle zła (na całe szczęście nie jest jej dużo), że kiedy się pojawia to bardzo zakłóca odbiór- stopień jej niedopasowania po prostu przekracza moje możliwości pojmowania. Zawodzi też nieco scenariusz- nie mam pojęcia po co na początku filmu zostaje umieszczona scena, która wyjawia sporo z jego zakończenia. Ogólnie rzecz biorąc jakieś 5,5/10, A szkoda, bo to mógłby być naprawdę znakomity film.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nevermore
Eon
Dołączył: 11 Sie 2010
Posty: 589
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Znienacka!
|
Wysłany: Śro 12:37, 11 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
A ja jeszcze o tej "Incepcji" coś napiszę.
Przyłączam się do pochwał, film faktycznie był dobrze zrobiony i oglądało się go z przyjemnością. Samo wkradanie się do snów czy też ogólnie świadomy sen nie jest niczym nowym, ale sam fakt incepcji? Tego jeszcze nigdzie nie widziałem.
Jedyne, do czego się przyczepię to wielowątkowość tej historii. Sama w sobie nie jest zła. Ba! Przez nią zwykle film staję się głębszy, rozrasta i komplikuje. Jednakże po seansie "Incepcji" mam wrażenie, że w tym filmie wątków było zbyt wiele, przez co nie było czasu na ich lepsze rozwinięcie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Paulela
Pani Regent
Dołączył: 26 Sty 2010
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Śro 13:58, 11 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Jedyna rzeczy która mi przeszkadzała w 'Incepcji' to mocne przedłużenie akcji na końcu.
Poza tym uważam film za perełkę.
Joseph Gordon-Levitt ... tak.. aktor nr. 1 tego filmu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nevermore
Eon
Dołączył: 11 Sie 2010
Posty: 589
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Znienacka!
|
Wysłany: Śro 14:02, 11 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Hmm...faktycznie film by zyskał, gdyby to skrócili. To przejście na kolejny poziom było odrobinkę...oderwane od całości?
I myślę, że tom Hardy też jest fajny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Efcia
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 507
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Śro 15:40, 11 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
(Wzdycha z rozpaczą) nie odczepię się od "Incepcji" przyjaciółka mnie poprosiła, żebym z nią poszła do kina drugi raz na nią. I co mam zrobić? Pewnie, że pójdę. (ślini się na samą myśl)
A z innego kopyta- wreszcie, na reszcie naprawiłam niedopuszczalne przeoczenie, jakim było nie obejrzenie do tej pory "Czasu apokalipsy". wstyd się przyznać, że nie znałam TAKIEJ klasyki. Ale błąd naprawiony.
P.S. Nevermore, też uważam, że Tom Hardy jest fajny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nevermore
Eon
Dołączył: 11 Sie 2010
Posty: 589
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Znienacka!
|
Wysłany: Śro 16:27, 11 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Nie przejmuj się. Ja muszę nadrobić Ojca Chrzestnego. I przyklejeniem się do filmu też się nie przejmuj. Na jednym zdarzyło mi się być w kinie 3 razy. I był to Powrót Króla. Wyszło przypadkiem, bo przypadkiem, ale zawsze. Poza tym myślę, że Incepcja ma szansę na Oscara. Albo nawet i więcej...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Efcia
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 507
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Czw 23:35, 12 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
No to teraz już stanowczo nie doczepię się od "Incepcji" i to na własne życzenie. Obejrzałam drugi raz i podobała mi się jeszcze bardziej.
Dlaczego ja zawszę muszę dostawać świra na punkcie książki/filmu/muzyki?!
Chwilowy plan na przyszłość- poznać filmografię Nolana
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marcina
Samica Alfa
Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: skądinąd Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pią 11:08, 13 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Efcia, ja mam tak samo. Przykleiłam się do incepcyjnej ścieżki dźwiękowej i poważnie zastnawiam sie nad kupieniem DVD jak będzie tak daleko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Asmodeus
Zgniła Dziewczynka
Dołączył: 28 Maj 2006
Posty: 2121
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: piekielna stolica Warszawa Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Wto 17:46, 17 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
jak dla mnie przedłużona akcja na końcu w Incepcji była ciekawa to początek się dłużył
mnie ostatnio kuszą Gwiezdne wojny żeby sobie obejrzeć ale Jak rozpętałem II wojnę światową
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group deox v1.2 //
Theme created by Sopel &
Download
|