|
.:: SATOR ::. Forum fanklubu serii anielskiej Mai Lidii Kossakowskiej |
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kaczuszk@
prawie jak Jasność ;)
Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 2382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pią 23:26, 04 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
A ja byłam w poniedziałek w chorzowskim kinie "Panorama" na premierze filmu "Benek". Premiera miała pewien rozmach, jak na kino tego rodzaju - orkiestra górnicza grająca przed wejściem, udział twórców filmu, a później poczęstunek jakimś śląskim jedzeniem (ale nie wiem, jakim, bo nie dotrwałam do pory jedzenia). Film naprawdę mi się podobał. Reklamowany jest jako "śląski Forest Gump" i chyba coś w tym jest. Pocieszny bohater, dużo naprawdę komicznych scen, gwara śląska i bardzo mało realistyczne zakończenie. Ale najważniejsze jest to, że Górny Śląsk ukazany został z trochę innej perspektywy, niż zwykle - mamy kopalnie, górników i węgiel, mamy biedę i trudności w znalezieniu pracy... ale mamy też babcię wciskającą wszystkim na siłę "sznity" i żur, wątek erotyczny i naprawdę dużo, dużo śmiechu. Polecam, naprawdę! (W kinach bodajże od dzisiaj.)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Efcia
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 507
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Czw 0:20, 17 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Ja się oczywiście uczę bardzo intesywnie i wcale nie mam czasu na oglądanie filmów. Khem... Tylko jakoś tak dziwnie wyszło, że obejrzałam dzisiaj "Braci".
Ale przechodząc do rzeczy: duńskiego pierwowzoru nie widziałam, ale praktycznie z góry mogę założyć, że pewnie jest lepszy. Przynajmniej zazwyczaj tak jest. Natomiast co do wersji, którą widziałam, to nie nazwę tego filmu dziełem sztuki, ale coś w nim jest. Może to coś jest trochę za głęboko niekiedy ukryte, ale czasami przebija na wierzch.
Jeżeli chodzi o samą konstrukcję filmu, to jest dość prosta i bez fajerwerków (i chwała reżyserowi za to, w końcu to nie o efekty i plenery w tym filmie chodzi). Młode "gwiazdy" Hollywood w głównych rolach grają naprawdę dobrze. Zachwycają dziewczynki w rolach córek Sama- dzieci często są sztuczne, natomiast ona sprawiają wrażenie, jakby aktorstwo miały we krwi. Muzyka jest bardzo dobrze dopasowana do klimatu filmu, zdjęcia nie rzucają na kolana, ale nic nie zgrzyta.
Fabularnie po opisie można się spodziewać drugiego "Pearl Harbor". Nic bardziej błędnego- chemia pomiędzy żoną Sama, a jego bratem istnieje, ale sam akt zdrady fizycznej ograniczony jest do jednego pocałunku. Zresztą główna bohaterka nie szuka w Tommy'm kochanka, a oparcia, podpory.
Tommy mi chyba najbardziej zgrzyta w tym filmie. Na początku dowiadujemy się, że wyszedł z więzienia. Następnie mamy scenę, kiedy pijany (już po śmierci Sama) dzwoni do Grace, aby ta przyjechała do baru i zapłaciła za jego drinki. Następnie Tommy jest już ukazywany jako odpowiedzialny facet, który ma świetny kontakt ze swoimi siostrzenicami i ma doskonałe porozumienie z Grace. Trochę to wszystko za szybko. Rozumiem, że Tommy miał być czarną owcą, ale w sumie w głębi serca porządnym człowiekiem, który pod wpływem zdarzeń losowych uzewnętrznia swoje dobre strony, ale tutaj akurat scenariusz mi lekko się nie podoba.
Natomiast nie mam żadnych sprzeciwów wobec postaci Sama i Grace. Ona, po otrzymaniu wiadomości o śmierci męża jest totalnie zagubiona. On, po powrocie do domu nie potrafi się już odnaleźć w tej rzeczywistości, chociaż próbuje. Ich córki tęsknią za wesołym i dającym im oparcie wujkiem. Ten "nowy" tata jest dla nich przerażający.
Jest w tym filmie kilka niezłych scen, które zapewne utkwią we mnie na nieco dłużej. I nie chodzi tutaj o te, które (w założeniu) są najbardziej dramatyczne. Najmocniej chyba przemówiła do mnie scena, w której Sam przestawia w nocy wszystkie naczynia w szafkach kuchennych, bez końca rozpoczynając tą czynność od nowa.
Czyli ogólnie rzecz biorąc- film ma wady. Jednak Amerykanie tym razem nie zepsuli sprawy do końca. Oczywiście, można się jeszcze do wielu rzeczy poprzyczepiać, ale ja osobiście potrafię przymknąć oko. Oglądało mi się "Braci" dobrze, chociaż trzeba pamiętać, że nie jest to pogodny film na letnie popołudnie. Na to jest niestety (albo stety) za prawdziwy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mnemosyne
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 483
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Czw 10:42, 17 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Efciu, ubiegłaś mnie! właśnie też zamierzałam napisać o "Braciach".
Kiedyś oglądałam tę duńską wersję, ale przyznam szczerze, że było to tylko raz i jej dobrze nie pamiętam. Też nie pokuszę się o porównania obu filmów, ale w zasadzie ten amerykański wcale nie był taki zły i myślę, że jest jednym z lepszych remake'ów.
Może ja już się tak nie rozpiszę nad filmem, skoro uczyniłaś to wcześniej a wiele moich poglądów pokrywa się z twoimi Chciałabym jednak podkreślić, że twórcy filmu mają u mnie plus za dobór obsady. Szczególnie to, że zrobili tę "wywrotkę" obsadową, jakiej niewielu filmowców się podejmuje. Mam na myśli, że ciepłe kluski Maguire odegrał tę bardziej złożoną rolę, wcale nie tak dobrą, z ogromną psychiczną rysą (i naprawdę świetnie to ptsd zagrał!); oraz to, że właśnie Gyllenhaal dostał rolę czarnej owcy. Jak straszny byłby ten film, gdyby to Maguire zagrał tego nawracającego się, wrażliwego i wspaniałego, bla bla bla. A Natalie Portman świetna jak zawsze, w każdej roli ją wielbię xD
Dodatkowo w fabule doceniam przesłanie drobnych wątków, które nie są zarysowane na głównym planie. Pewnie moja skaza zawodowa każe mi je dostrzegać, ale na pewno inni tez zwrócili na to uwagę. Mam na myśli ojca dwóch głównych bohaterów. I nie chodzi mi o ich kiepską relację, ale o to, co ujawnia się ledwie w dwóch zdawniach w filmie - ojciec też miał ptsd. I wyżywał się na dzieciach. Pal licho kwestie psychologiczne, ale tutaj pozostawiam uznanie dla delikatnie zarysowanego błędnego koła w tej rodzinie. Zauważmy, że córki Sama też już będą "zjechane" po tym, czego doświadczyły przez tatusia. Kto wie, czy nie powtórzą w przyszłości schematu, który zapoczątkował ich dziadek.
Zastrzeżenie miałam do sceny najbardziej dramatycznej (niby), czyli Sam w akcie szału. No kurcze, liczyłam, że jednak ktoś zginie Ktokolwiek, czy Tommy, czy Sam, czy Grace. Chciałam trupa. Cóż, nie można mieć wszystkiego xD
Na koniec - U2 zawsze jest na plus.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lukseja
Eon
Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 11:01, 17 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Było o Robin Hoodzie?
Nie było.
A to będzie.
Że pisać nie ma o czym. Nie że klapa. Ale jakoś tak w sumie nie wiadomo skąd na co i po co nie ma zachwytu. Nie ma i nie będzie.
Idźcie do kin, wróćcie i wyjaśnijcie mi - dlaczego Scott tak tentego?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Efcia
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 507
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Czw 19:18, 17 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Mnemo, właśnie zapomniałam wspomnieć o ojcu. Skleroza nie boli
Chociaż akurat sceny z ojcem były dla mnie denerwujące, ale z kompletnie innej niż fabuła przyczyny- otóż film oglądałam bez napisów i o ile reszta aktorów wypowiadała się w sposób zupełnie dla mnie zrozumiały, to aktor grający ojca miał akcent nieakceptowalny dla mnie. Musiałam się strasznie wsłuchiwać w jego wypowiedzi.
"Robin Hood" jakoś mnie nie pociąga. Chyba bym na niego poszła tylko, gdyby mi ktoś to wyjście do kina zafundował
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mnemosyne
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 483
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Czw 19:27, 17 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Jak ktoś chce przetrawić jakiegokolwiek Robin Hooda to chyba tylko w wersji Brooksa "Faceci w rajtuzach"
A akcent tatusia to chyba taki mocny south-texas był.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marcina
Samica Alfa
Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: skądinąd Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pon 12:15, 21 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Robin Hooda - tylko z Kevinem Costnerem.
Jest jeszcze świetna wersja serialowa (z pięknym Michaeeml Praedem [link widoczny dla zalogowanych] i genialną muzyką zespołu Clannad).
Byłam też niedawno na "Księciu Persji" i stwierdziłam, że mi się podobało. Nie jest to "wielkie kino", ale bardzo przyjemna rozrywka
W najbliższych dniach zamierzam popełnić zbrodnię i udać się w tłumy popiskujących nastolatek w celu zobaczenia "Zaćmienia"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Velveten
Eon
Dołączył: 30 Wrz 2008
Posty: 1114
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ŻARY Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pon 16:56, 21 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
A ja byłam przed chwilą w kinie na Toy Story 3 w 3D iii...OHOHOHOHO MOI PAŃSTWO!
Generalnie film fantastyczny. Ostatni chapter historii nie mógł być bardziej epicki niż się okazał.
Począwszy od animacji, film wymiata. Żywe kolory, starzy bohaterowie, i jeszcze nowsi, których szybko da się polubić. Historia nie do końca prosta, wciągająca, dzięki animacji (klękamy przed studiem Pixar) oszałamiająca miejscami.
Ścieżka dźwiękowa wspaniała - od piosenki przewodniej filmu, znów śpiewanej przez Soykę, do motywów znanych z pierwszej części - totalne wzruszenie.
Głosy postaci - chwała polskiemu dubbingowi te same, co w częściach poprzednich. Znani, lubiani, humor sytuacyjny i słowny - nie mam nic do zarzucenia.
A film wzrusza. Trochę smutny, trochę prawdziwy, ale utwierdził mnie w przekonaniu, skądinąd smutnym, że dzisiejsze dzieci nie mają już takiej wyobraźni jak dawniej. Wszystko zeżarł internet.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Efcia
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 507
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pon 22:02, 21 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
(rozczula się na chwilę po przeczytaniu posta Velve) O matko, pamiętam jak nam pierwszą część "Toy Story" w szkole puszczali, siedzieliśmy wszyscy w auli i guzik było widać. Ach, to były czasy
Co do Robin Hooda, to przypomniałam sobie, że jest jeden, którego lubię- w wersji Disney'a, oglądany x lata temu. Niezapomnę tego smutku, kiedy byłam pewna, że Robin Hood zginął postrzelony... A po rzece płynął tylko kapelusz. Za to jaka później była szalona radość
Co do ostatnich seansów, to trzymam się tematyki wojennej.
"Green zone"- początek daje nadzieję na niezłe kino wojenno- polityczne, zrobione z porządnym pomysłem i sporym budżetem. Niestety szybko okazuje się, że to tak naprawdę zwykły akcyjniak, z typowymi dziurami w scenariuszu i wielkim super bohaterem, który w pojedynkę robi absolutnie wszystko. W gruncie rzeczy nie mam nic przeciwko takim filmom, czasami miło coś takiego obejrzeć, ale jednak oczekiwałam czegoś innego. Główny bohater w postaci chorążego samodzielnie (no dobra, przy pomocy przypadkowego Irakijczyka) lata w różne strony po okolicy, współpracuje z jednym wywiadem, z innym ma na pieńku, samowolnie przerywa wykonywanie jednej akcji, żeby poprowadzić samodzielnie inną, ogólnie dużo biega i nie zawsze z sensem. Natomiast CIA nie ma najwyraźniej dostatecznej ilości ludzi, bo na akcję musi wysyłać owego chorążego. Za to ma mnóstwo pieniędzy w zwykłej metalowej szafeczce w biurze (po wyjęciu z niej miliona dolarów pozostaje tam jeszcza cała kupa forsy). W gruncie rzeczy, gdybym podeszła do tego filmu z innym nastawieniem, to pewnie zdołałabym przymrużyć oko na te niedorzeczności, bo to film sprawnie nakręcony, bez dłużyzn i nudy.
Drugi z obejrzanych filmow to nagrodzony Oscarem "Hurt Locker". Mam z nim pewien problem. Otóż obiektywnie to rzeczywiście film bardzo dobry. Ma naprawdę ciekawą historię do opowiedzenia (człowiek, dla którego jedyną rzeczą, którą w życiu kocha pozostała wojna, a dokładnie- rozbrajanie ładunków), jest sprawnie nakręcony i zmontowany. Fakt, że ma beznadziejną muzykę, ale nie można mieć wszystkiego. Problem polega na tym, że subiektywnie ten film w ogóle mnie nie ruszył. Zazwyczaj mam łatwość wchodzenia w opowieść, czy to książkową, czy filmową, włącza mi się empatyczność i los bohaterów żywo mnie interesuje i budzi emocje. W przypadku Hurt Lockera coś nie zaskoczyło- w gruncie rzeczy główni bohaterowie guzik mnie obchodzili. Nie wiem, czy to akurat taki dzień, czy też po prostu w tym filmie zabrakło tego czegoś, co jest mi potrzebne do wczucia się w historię. W każdym razie nie mogę powiedzieć, że uważam ten film za zły. Zabrakło jedynie emocji.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Velveten
Eon
Dołączył: 30 Wrz 2008
Posty: 1114
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ŻARY Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pon 23:11, 21 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Najlepsze, że zamiast na Story miałam iść na Istotę ale w ostatnim momencie powiedzieli nam, że film beznadziejny i nie wart kasy, więc zdecydowałyśmy sie na coś innego
I obejrzałam sobie ostatnio parę szmirek horrorynek - jakiś Burrowers, Sierociniec, Orphan (to akurat ciekawe było), ale chciałam się w swojej opinii (jakże bogatej)skupić na horrorku Case 39. Rene Zellweger w roli głównej wypada bardzo dobrze, ja jestem pod wrażeniem jej głosu (serio, ona mówi prawie szeptem, nie wierzę, że ona tak normalnie się wypowiada). Generalnie film nieco zaskakujący z dziewczynką na pierwszym planie. Ciekawy zwrot akcji, sympatycznie się ogląda
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Velveten dnia Czw 10:46, 24 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mnemosyne
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 483
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pią 9:28, 02 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Dobra, to ja teraz dla odmóżdżonych (bądź chcących się odmóżdżyć), przewlekle romantycznych lub werterycznych, naiwnych poniżej 15 roku życia, etc.
Byłam wczoraj na "Zaćmieniu" xD Sama myśl brzmi, jak horror, nie'? Otóż, kurcze, nie. To oczywiście nie jest kino wybitne, nie jest to porywające ani nic, co sobie cenię w jakiś sposób. Tylko, że zostałam zaskoczona pozytywnie. Wreszcie! W porównaniu do dwóch wcześniejszych filmó sagi Zmierzch, ten jest naprawdę dobry. Nie ma wiecznego mdłego "I love you", ten wątek trójkąta został naprawdę rzeczowo przedstawiony, bez zbędnego rozwlekania (czyt. bez nudy Zmierzchu i bez depresji New Moon). Dodatkowo duża dawka humoru, bynajmniej nie do naśmiewania się z filmu, ale śmiech w filmie. Tekst o koszulce i "I'm hotter than you" powalił mnie. Myślę, że to wielka zasługa reżysera, Davida Slade'a. Nadał rys mroczności, ale nie wampirycznej per se, tylko klimatycznej. Akcja, coś się wreszcie dzieje, pewna nutka napięcia - chwała Bogu, napięcia nie związanego z tym kogo Pralka wybierze. Na plus wątki pobocznych postaci, które w poprzednich filmach zostały kompletnie wyrąbane. W skrócie mówiąc: Ave Jasper, ave Rosalie, ave Railey, ceux qui vont mourir te saluent!
Jasne, to nie jest kino dla ambitnych, jest typowo nastoletnie, w dodatku w oparciu o grafomanię Meyer. Ale nie żałuję wydanych na bilet pieniędzy, bo miałam rozrywkę, która mnie nie przyprawiła o mdłości (w porównaniu do dwóch poprzednich filmów).
Dokonałam też porażającego odkrycia. Poraziło mnie nie ono samo, ale że tak późno się w nim zorientowałam. Przecież czytałam książki, jednak wcześniej nie przyszło mi do głowy, dopiero na "Zaćmieniu". Otóż falą nastoletnich fanek, które przynależą do nowych sekt, nazywanych Team Edward lub Team Jacob, odkryłam, że ja też należę do teamu! Team Jasper xD Poza faktem, ze koleś jest sexybeast, ma południowy akcent, potrafi rozszarpać inne wampiry na strzępy i ma swoją historię... Próbował zeżreć Bellę! I chwała mu za to. Pomijam fakt, że mu się nie udało, ale liczą się dobre chęci xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marcina
Samica Alfa
Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: skądinąd Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pią 12:46, 02 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Mnemo, ja się dołączam do Team Jasper. Jego mimika (która pojawiła się wreszcie, w przeciwieństwie do poprzednich filmów) mnie podbiła. I ten uśmiech ^^
Ogólnie, to muszę się z tobą zgodzić. W kilku momentach śmiałam się zgodnie z zamierzeniem reżysera. Ale sceny na łące zarośniętej tym fioletowym badziewiem wywoływały już spazmy śmiechu zgoła niezamierzone.
I podoba mi się aktorka, grająca Victorię. Gdybym była facetem, podrywałabym tylko rude.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sayori_Chan
anioł stróż
Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pią 13:33, 02 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Ech ja jestem z goła opóźniona. Dopiero co Zmierzch obejrzałam w towarzystwie Pauleli... Moje zdanie: MASAKRA xD
Na początku był polew i to ostry a później zaczęłam umierać z nudów. xD
A ogólnie to jest to dobry film do pośmiania się. Jeszcze ta zblazowana twarz Patysona... Chryste xDDD Chyba w kinie z Zaćmienia by mnie dawno wyrzucili...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mnemosyne
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 483
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pią 14:18, 02 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Marcino, tworzymy nowy front jedności xD I odnośnie Jaspera, jak również kretyńskich polanek (się pytam - a gdzie wianek cnotliwej Pralki?) A czy ty również uważasz, że ten pierścionek zaręczynowy to kicz?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marcina
Samica Alfa
Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: skądinąd Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pią 14:38, 02 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Zdecydowanie Mnemo Poza tym (wiem, hańba) pamiętam z książki, że ona dostała delikatny, ładny pierścionek, będący onegdaj własnością jego matki (więc na pewno nie taki).
A. Lubię jeszcze Charliego. Tak po prostu. A scena, kiedy przeprowadza z Bellą rozmowę o "tych sprawach" jest bezcenna
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mnemosyne
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 483
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pią 14:49, 02 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Aż strach się bać, jaką jej kieckę ślubną wymyślą, skoro pierćionek, który miał być z epoki edwardiańskiej wyglądał, jak z lat 70 tylko w mniej rażącym odcieniu.
Tak, Charlie jest niezły we wszystkich częściach i ta rozmowa o antykoncepcji rzeczywiście wymiatała. Chociaż dla mnie króluje wciąż "I'm hotter than you" xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Paulela
Pani Regent
Dołączył: 26 Sty 2010
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Sob 0:00, 03 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Dobra, to już jest Team JAsper? Też chcę! To chyba jedyny facetopodobny w całej obsadzie .
<taaak... masakra Sayori>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Efcia
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 507
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Nie 0:04, 11 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Byłam dzisiaj na czwartym Shreku i jestem zwyczajnie zachwycona. Po bardzo średniej trójce ta część jest nie tylko powrotem do dawnej formy, co nawet swoistą tej formy poprawą. Ten Shrek bardziej przypomina filmy Pixara, niż Dreamworks i to jest bardzo duża zaleta. Treści zdradzać nie będę, powiem tylko, że Osioł jest cudowny (jak zawsze), fabuła przemyślana, a humor bardzo sympatyczny ("No zarycz, no" he,he,he...).
Polecam na ten okropny upał, zwłaszcza, że kina są klimatyzowane...
P.S. A 3D też się świetnie sprawuje, nie ma przesady w stylu wyskakujących co i rusz z ekranu różnych rzeczy, ale jest naprawdę przestrzennie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Issay
serafin
Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Nie 15:36, 11 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Korzystając z mojej jutrzejszej bytności we Wrocławiu, idziemy z Połówkiem na czwartego Shreka. Dobrze wiedzieć, że rzeczywiście wrócili do formy i nie zaserwowali nam czegoś takiego, jak trójka... A, i znaleźliśmy wersję analogową! ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marcina
Samica Alfa
Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: skądinąd Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Nie 19:07, 11 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
O, ja też się wybieram jutro na Shreka I też z mężczyzną (choć nie własnym ;D).
A ostatnio (w piątek) zakupiłam na DVD "Alicję w krainie czarów" Burton i zdążyłam zobaczyć już trzy razy... Wraz z matką uznałyśmy, że od Alicji i Kapelusznika wieje romansem, co potwierdziła znaleziona w odmętach Internetu oryginalna wersja scenariusza, w której dwukrotnie się całują.
...i w ten oto sposób znalazłam pairing fanfickowy, który podoba mi się bardziej niż Snape i Hermiona
Acha. I odkryłam ile radości może nieść ze sobą jedno zwykłe "Spooon".
http://www.youtube.com/watch?v=GbDMp5V_VBE&feature=related
W tłumaczeniu na "sztuciec" zabija równie porządnie.
http://www.youtube.com/watch?v=wdN9Mwfv-xs
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Marcina dnia Nie 19:11, 11 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group deox v1.2 //
Theme created by Sopel &
Download
|