|
.:: SATOR ::. Forum fanklubu serii anielskiej Mai Lidii Kossakowskiej |
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
O-Ren
zarządca Domu
Dołączył: 25 Maj 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Wto 18:28, 05 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Ja szykuję się psychiczne na ''Sherlock Holmes''. Od dawna czekam na tą ekranizację i mam co do niej kilka obaw, ale zachowam je już dla siebie Prócz tego to byłam wczoraj w ramach ''randki'' albo inaczej integracji z pewnym młodzieńcem, którego niedawno poznałam na jakże przecudnym filmie ''Wrota do piekieł''. Szczerze oczekiwałam czegoś lepszego bo nudziłam się wybornie, patrząc jak główna bohaterka z każdą minutą zaczyna popadać w błogi stan szaleństwa. Kaszana z parówką.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gamerin
Siewca Chaosu
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: CHAOS...mym tronem... Płeć: anioł/demon
|
Wysłany: Wto 18:47, 05 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
co do wrót do piekieł to ja i Asmo tez byliśmy ale o doznaniach nie ma co opowiadać ^^"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lukseja
Eon
Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 0:42, 18 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
No i Parnassus.
No kurde no. No nie był dla mnie dobrym filmem. Złym-tragicznym też nie, ale nie był dobry.
Oblizywałam się na widok porozbieranej Cole, krzyknęłam na widok Deppa, śmiałam się z niektórych wybiegów scenariusza... ale ten film dla mnie był filmem o smutku. O bólu. O życiu, w którym nic dobrego nie ma.
Zabrakło mi tam rozmachu, wyszłam przybita i milcząca.
Ale podejrzewam, że to nie film taki jest, tylko mój umysł wypuścił jakieś zagubione uczucia.
Piszcie, jak wam się widział Parnassus.
Pewnie okaże się, że było ok, tylko ja świruję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Strzyga
Eon
Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 744
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pon 8:48, 18 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Nie, rzeczywiście zostawia takie dość specyficzne wrażenie: "... nosz cholera, szłam na epicką baśń, a wyszłam z pralką w żołądku i uczuciem, że szczęście nie istnieje".
Rozbijały mnie sceny po których wyraźnie było widać, że twórca to jeden z pythonów - kawałka z policją nie byłam w stanie obejrzeć do końca, bo dostałam dzikiego ataku śmiechu.
Moim zdaniem, całość rzeczywiście przedstawiona pięknie i epicko, fabularnie przewidywalna, pod względem odbioru i wrażeń - emocjonalna rzeźnia.
Co nie zmienia faktu, że czasem lubię się przybić i jak dla mnie film był dobry.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marcina
Samica Alfa
Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: skądinąd Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pon 16:40, 18 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
My z Kaczuszką wybieramy się po sesji (po mojej, bo ona jej prawie nie ma, farciara...). Ale te wasze opinie jakoś mnie przerażają - ja też chcę epicką baśń, a wy mi tu wyjeżdżacie z rzeźnią emocjonalną...
Jeszcze wywoła u Kaczuszki takie efekty jak "Labirynt Fauna" i co?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lukseja
Eon
Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:52, 18 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
A jaki był efekt? Bo u mnie po Labiryncie było jak po przeczytaniu książki Stephena Kinga: oczyszczenie dzięki nadmiarowi bólu, lepszy humor i świadomość, co chcę w życiu robić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Strzyga
Eon
Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 744
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pon 19:52, 18 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Też jestem ciekawa efektu, chociaż Labiryntu nie widziałam i nie mam punktu odniesienia.
A co do Parnassusa, to bez obaw, jest należycie epicko i baśniowo, pięknie i zabawnie również jest. Kwestia osobistej interpretacji. Mnie się na koniec trochę smutno zrobiło, i tyle. Nie powiem, dlaczego dokładnie, bo to w sumie spoiler by był. Albo takie opracowanie, jak do lektury. Aż nie wiem co gorsze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaczuszk@
prawie jak Jasność ;)
Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 2382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pon 20:46, 18 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Marcina napisał: | My z Kaczuszką wybieramy się po sesji (po mojej, bo ona jej prawie nie ma, farciara...). |
Nie martw się, ja będę mój egzamin z historii poprawiać ze 3 razy zapewne, więc wyjdzie na to samo, co u Ciebie... Sorry za offtop, nie powinnam dawać złego przykładu.
córka_lucyfera napisał: | A jaki był efekt? |
Z kina wyszłam milcząca i z kamienną twarzą, i taki dół już mi został do końca dnia. Ale film mi się bardzo podobał. Lubię filmy, po których coś w człowieku zostaje, nawet, jeśli jest to przygnębienie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lukseja
Eon
Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:58, 18 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Rozumiem, Kaczuszko:) ja lubię filmy, po których chcę, żeby zostało. Tak miałam z "American Beauty", "Virgin Suicides", "Labirynt Fauna", "Hellboy 2" (niewaaażne) "Dictrict 9", "Stardust", "Inglorious Bastards".
A czegoś takiego nie zostawiły we mnie na przykład równie poruszające "The strange case of Benjamin Button", ani właśnie "Parnassus".
Ja lubię albo bajki, jak Gwiezdny pył, albo kompletne tragedie jak Labirynt i Dystrykt.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marcina
Samica Alfa
Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: skądinąd Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pią 22:39, 05 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Byłam na Sherlocku Holmesie i pozwolę sobie przekleić mą recenzję skądinąd
Co do filmu, to polecam, jeśli tylko jesteś w stanie przeboleć porządne ponaginanie oryginalnej koncepcji. Holmesowi niewiele pozostało z angielskiej flegmy - jak to określiła moja przyjaciółka, zwyczajnie go zamerykanizowano, dodatkowo bardzo silnie stylizując na doktora House'a, co ciutkę razi. Również niektóre odzywki Watsona sprawiały, że stawał mi przed oczami Wilson, zastanawiający się głośno w obecności House'a "dlaczego on się właściwie nadal z nim przyjaźni...?".
Poza tym to ot, taka niespecjalnie wysilająca mózg rozrywka, akurat na posesyjny spadek mocy intelektualnych Warto iść też dla trzech innych przyczyn:
1) Doktor Watson... był uroczy Ale to bardziej zachęta dla kobiet
2) Blackwood - Mark Strong jako przeciwnik Holmesa dla mnie jest usobieniem geniuszu. Bardzo ciekawa postać.
3) last but not least - Moja Wielka Miłość - Hans Zimmer i jego ścieżka dźwiękowa. Jestem w stanie polecić każdy film, do którego ten pan pisał muzykę.
Ogólnie więc - nie żałuję, że poszłam, w kilku miejscach porządnie się uśmiałam, a całość była miła oku i uchu (szczególnie uchu )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaczuszk@
prawie jak Jasność ;)
Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 2382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Sob 0:02, 06 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Marcina napisał: | dodatkowo bardzo silnie stylizując na doktora House'a, co ciutkę razi. Również niektóre odzywki Watsona sprawiały, że stawał mi przed oczami Wilson, zastanawiający się głośno w obecności House'a "dlaczego on się właściwie nadal z nim przyjaźni...?". |
Holmes, House, Watson, Wilson - co za różnica? Nawet nazwiska podobne.
A ja ostatnio byłam (z Marciną zresztą ) na "Avatarze" w 3D. Film zrobił na mnie wrażenie, ale nie wyszłam z kina aż w takiej ekstazie, jak niektórzy moi znajomi. Technika 3D na pewno swoje zrobiła, świat przedstawiony w filmie był oryginalny i piękny, a podobieństwa fabuły do historii Pocahontas w ogóle mi nie przeszkadzały. Ponadto uznałam, że czasami czuję się jak główny bohater filmu - gdy budzę się z jakiegoś szalonego snu, w którym np. walczę z dementorami i muszę się zmierzyć z szarą rzeczywistością, ble...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Strzyga
Eon
Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 744
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Sob 12:51, 06 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Marcina napisał: |
Co do filmu, to polecam, jeśli tylko jesteś w stanie przeboleć porządne ponaginanie oryginalnej koncepcji. |
No właśnie - mnie się udało przeboleć i bardzo źle się z tym czuję. Bo niby dodałam kolejny film do listy Najulubieńszych Filmów Niszczących Chandrę, ale z drugiej strony... No nie, gdzie jest mój dystyngowany, pozbawiony emocji, autystyczny Sherlock?!
Marcina napisał: |
Holmesowi niewiele pozostało z angielskiej flegmy - jak to określiła moja przyjaciółka, zwyczajnie go zamerykanizowano, dodatkowo bardzo silnie stylizując na doktora House'a, co ciutkę razi. Również niektóre odzywki Watsona sprawiały, że stawał mi przed oczami Wilson, zastanawiający się głośno w obecności House'a "dlaczego on się właściwie nadal z nim przyjaźni...?". |
No właśnie, to było mocno nieprzyjemne. I do znudzenia powtarzam wszystkim, którzy chcą mnie słuchać - jakby się autorzy filmu naprawdę zagłębili w temat, czyli przeczytali trochę więcej Holmesa, to pewnie dotarliby do informacji, że Holmes książkowy wcale ideałem nie był - popalał opium (od przypadku do przypadku i zazwyczaj w ramach śledztwa, ale jednak) i ćpał kokainę (to już w miarę regularnie). W filmie ten wątek pominięto, za to zrobiono go po house'owsku zapijaczonym. To takie obrzydliwie banalne.
Z drugiej strony - tak samo nie mogę zdzierżyć narzekających "fanów" oryginału, którzy psioczą, że było za dużo mordobić - w Holmesie oryginalnym mordobicia były. Oj, były. Bo Holmes ćwiczył boks i niejednokrotnie robił ze swoich umiejętności użytek. I były sceny, kiedy wracał do mieszkania utykając, z pokrwawionymi rękami, bo wpadł na kogoś, komu jego śledztwo nie odpowiadało. Jak ktoś nie wierzy, jestem gotowa poszukać i przytoczyć fragmenty.
I w ogóle było to wszystko dość filmowe, pełno pościgów, wrzucania przez okna świec dymnych, przebieranek i podszywania się, tylko opisano to w sposób bardzo powściągliwy. I tak scena z filmu, kiedy Holmes przebiera się za żebraka była dla mnie kanoniczna do ekstremum.
Marcina napisał: |
Warto iść też dla trzech innych przyczyn:
1) Doktor Watson... był uroczy Ale to bardziej zachęta dla kobiet |
Oj był uroczy, był... Nie mogłam odżałować, że mu znaleźli taką brzydką narzeczoną Wiedziałam, że musi być happy end i resztka kanonu, a i tak trzymałam cały czas stronę Holmesa i liczyłam, że mu się uda rozbić ten związek. Albo że panna zginie w okolicznościach tragicznych.
Marcina napisał: |
3) last but not least - Moja Wielka Miłość - Hans Zimmer i jego ścieżka dźwiękowa. Jestem w stanie polecić każdy film, do którego ten pan pisał muzykę. |
Zgadzam się - tak jak prawie nigdy nie zwracam uwagi na ścieżkę dźwiękową, tak tutaj byłam zachwycona.
"Wprost" opublikował całkiem przyjemną recenzję. Oczywiście, mam do niej kilka zastrzeżeń (zwrócili uwagę na mordobicia, jakżeby inaczej...), ale generalnie nie jest zła.
I ja uważam, że ten film jest dobry, ale zależy dla kogo. I nie chodzi wcale o to, czy ktoś jest ortodoksyjnym fanem. Ja się taką fanką czuję, a podobało mi się niesamowicie.
Spotkałam się na różnych forach z opiniami, że m.in. film wcale nie był zabawny, ani ładny wizualnie. Czyli trzeba trafić. Bo nie każdemu leżą widoczki mniej reprezentacyjnych dzielnic wiktoriańskiego Londynu czy niebo zasnute ołowianymi chmurami i nie każdego bawi humor z tym charakterystycznym, angielskim zabarwieniem. (Całkiem możliwe, że śmiałam się nie z tego, z czego powinnam, ale trudno.) W ogóle, klimat całości był przyjemnie angielski i zachwyciłam się Jude'em Law proponującym a nice cup of tea ^^
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Strzyga dnia Sob 12:53, 06 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Paulela
Pani Regent
Dołączył: 26 Sty 2010
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Sob 15:03, 06 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Ogólnie co do Holmes'a to... czytałąm Wasze opinie i z każdej coś mogę zaczerpnąć.
Muzyka to najmocniejsza strona filmu, moim zdaniem. Holmes za bardzo przypominał House'a... ZA bardzo. Watson... grany przez jednego z moich ulubionych aktorów był rzeczywiście zachętą dla Pań.
Troszkę nie podobały mi sie te 'wyliczenia ciosów'... i nie wiem. Film ciekawy, ale nie dałabym mu 8/10 jak na filmweb...
Jeszcze do Avatara. Z księdzem doszłam do wniosku (fajną religię mamy, nie ma co ), że przesłaniem tego filmu jest 'szanuj zieleń'... Avatar to takie ciekawe spojrzenie na kinematografię, ale może jestem zbyt wymagająca, bo mnie raczej nie zachwycił jak moich znajomych.
Strzygo, też wolę 'orginał' . Stanowczo wolałabym tylko lekkien naciągnięcie postaci do House'a, a nie to, co nam zafundowano.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Strzyga
Eon
Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 744
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Sob 18:13, 06 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Ale po co, ja pytam PO CO ta house'owatość w ogóle?! Przecież wywleczenie tego, że Holmes ćpał, byłoby zgodne z kanonem, a równie kontrowersyjne albo wręcz bardziej... Hm, no może też właśnie o to chodziło - alkohol jest wszystkim w miarę bliski i specjalnego zgorszenia nie budzi, ale już to, że główny bohater oprócz bycia geniuszem jest ćpunem... Albo wszyscy by uznali, że to przesadzone (bo, tak między nami, wszyscy wiedzą, kto to Holmes, ale dość mało jest osób, które by pamiętały opowiadania o nim szczegółowo), albo nawet wzięli to za przesadne naciągnięcie w stronę House'a
W ogóle, wiedziałam, że to skojarzenie będzie oczywiste, ale nie sądziłam, że ludzie będą aż tak - wybaczcie kolokwializm - jarać się się tym podobieństwem. W momencie, gdy na jakimś forum przeczytałam, że zdaniem kogośtam relacja Holmes-Watson-narzeczona Watsona przypomina relację House-Wilson-Amber... albo wręcz opinię, że sama narzeczona Watsona (chyba wyparłam z pamięci jej imię, nie mogę sobie przypomnieć) przypomina Amber. O tempora, o mores! Tak jakby już wszyscy (łącznie z twórcami filmu) zapomnieli o tym, że to House był tworzony na podstawie Sherlocka, a nie na odwrót.
Akurat "wyliczenia ciosów" jak dla mnie nie były złe. Zły był Holmes na kacu, strzelający do ściany. Ideał sięgnął bruku.
(Jak napisałaś to "'orginał' ", przestraszyłam się, że sama taki błąd walnęłam. Ale przejrzałam swój post i nie zauważyłam...)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Strzyga dnia Sob 18:14, 06 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Issay
serafin
Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Sob 18:21, 06 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Nie powiedziałabym, że Holmes z najnowszej ekranizacji trąci czymkolwiek serialowym. Wręcz przeciwnie - House w ostatnich sezonach jest żałosny, Sherlock natomiast trzyma poziom. Narzeczona Watsona nie jest wredną zdzirą, więc tym bardziej nie przypomina mi Amber!
"Sherlock Holmes" dostał nominacje do Oscara za najlepszą scenografię i dekoracje oraz muzykę (trzymajmy więc kciuki za Zimmera). Choć ja i tak liczę na to, że "Bękarty wojny" dostaną statuetki za najlepszy film, aktora drugoplanowego (Waltz!), Quentin za reżyserię, Richardson za zdjęcia i montaż.
Yyych. A jak "Avatar" dostanie za reżyserię bądź scenografię, to chyba rzucę w diabły kinematografię rozrywkową i przerzucę się na kino offowe...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Strzyga
Eon
Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 744
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Sob 18:30, 06 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
"Avatar" pewnie dostanie statuetki za wszystko, co tylko możliwe, bo wszyscy się zachłystują zachwytem, jak opowiadają o tych efektach, o tym pomyśle i jakie to wszystko było piękne... Czasem tylko ktoś powie, że fabuły to to nie ma "ale warto iść dla efektów".
I właśnie dlatego nie poszłam i nie pójdę na ten film.
A "Sherlock Holmes" był pod względem scenografii cuuudny... Muzycznym też. Stanowczo mam nadzieję, że zgarnie obie nagrody, bo się należą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Issay
serafin
Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Sob 18:42, 06 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
"Avatar" nie powinien dostać tylu statuetek, ile ma nominacji (a jest to dziewięć lub dziesięć, ku mojej satysfakcji, żaden aktor nie został nominowany). Pamiętacie "Władcę Pierścieni: Powrót króla", który zgarnął wszystko, co można było? Jackson i ekipa, która nad trylogią pracowała ponad trzy lata, zasłużyli. To, co zrobili, było przełomowe nie tylko technicznie (to pierwszy tak epicko zrealizowany film), ale i fabularnie (nie spaprali, zachowali wielowątkowość, wyczarowali piękny świat na bazie książek).
Co zmienia "Avatar"?
Jasne, jest przełomowy technicznie: ludzie od efektów specjalnych zasłużyli w pełni na Oscara, tu zgadzam się w pełnej rozciągłości. Ale...reżyseria? Przepraszam, czy coś, co powstało głównie dzięki technologii komputerowej, ma coś takiego jak reżyseria, dekoracje? Scenariusz? Sorry, ale mocno zerżnięty z pewnej disneyowskiej bajki. I w dodatku nie umywający się do majstersztyku z trzeciej części "Władcy Pierścieni"...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Paulela
Pani Regent
Dołączył: 26 Sty 2010
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Sob 19:23, 06 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Avatar... cieszę się, że nie tylko ja nie rozumiem zachwytu nad tym filmem.
Władca Pierścieni rzeczywiście pięknie zrobiony, choć tylko pierwsza część zrobiła na mnie duże wrażenie . W każdym razie Avatar to nie ta liga...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Strzyga
Eon
Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 744
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Sob 19:38, 06 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Mam ochotę komuś krzywdę zrobić, jak słyszę o przełomowości i epickości "Avatara". A jeśli mi ktoś powie, że film o niebieskich stworach z rozpłaszczonymi gębami będzie jednym ze znaków naszych czasów, to nie przeżyje.
Pocieszam się, że podobno mają kręcić sequel "Sherlocka Holmesa" - cóż, przynajmniej będzie czym się odstresować.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Issay
serafin
Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Sob 19:44, 06 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Nie podobno, a z pewnością: zarówno Guy Ritchie, jak i Robert Downey Jr zrezygnowali z innych swoich planów na ten rok, żeby jak najszybciej wyrobić się z sequelem.
Mam nadzieję, że nie dosięgnie ich holiłudzka klątwa nieudanej kontynuacji.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group deox v1.2 //
Theme created by Sopel &
Download
|