.:: SATOR ::.

Mnemosyne

Też mam dzisiaj badania i chodzę cała zestresowana. A po badaniach kolokwium na uczelni. Przeklęty dzień Confused

AlphaTauri

A ja czekałam na wizyte u lekarza 2 miesiące, po czym wczoraj zadzwonili i przełożyli na za kolejne 1,5 miesiąca.

Lukseja

;/ ujć.... paskudne są takie rzeczy.

Efcia

Męczy mnie od rana jakaś okropna irytacja i jestem nieprzyjemna dla ludzi w moim otoczeniu. I za cholerę nie wiem dlaczego. Nawet relaks na słonecznym balkonie podziałał tylko połowicznie łagodząco- dopóki siedziałam sam na sam z książką było dobrze.
Brrr, mam nadzieję, że do jutra mi przejdzie:/

Issay

Masz ludziowstręt. Zjawisko zdrowe, o ile się nie pojawia zbyt często. Przejdzie Ci Wink

Kaczuszk@

A mnie by było tak dobrze... tak dobrze... gdyby nie robota na studia, która nie pozwala mi w pełni cieszyć się wiosną. Wink

Studia są złe!

Mnemosyne

Popieram, studia są złe! Cały weekend siedziałam i zakuwałam, bo jutro kolokwium. I co się okazało godzinę temu? Że babka odwołała jutrzejsze zajęcia, więc koła nie będzie Confused

Efcia

Ludziowstręt mi przeszedł, za to złamałam swoją dość przypadkową dietę okropnie kaloryczną chałwą. W sumie nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo zasłodziłam się nią tak, że wystarczy na kilka ładnych tygodni. Ble...
Dodatkowo wydałam kompletnie idiotycznie 21 zł na bilet do kina na coś, co okazało się totalnym nieporozumieniem. I zostałam z 10 złotymi w portfelu:/

Mnemosyne

Oj, Efcia, tylko mi nie mów, że poszłaś na "Zmierch tytanów". To rzeczywiście jedne z najgorzej wydanych przeze mnie pieniędzy na kino. Gorzej było tylko na "Aleksandrze", ale na to szkoła kazała mi iść.

Efcia

Poszłam, poszłam:/. Na "Aleksandrze" swego czasu też byłam, ale tam przynajmniej bilety były tańsze (chociaż film jeszcze nudniejszy). A liczyłam na głupią, ale sympatyczną wysokobudżetową przygodówkę...
No, cóż przeliczyłam się.

Marcina

Wrrrau. JM Rektor ogłosił godziny rektorskie? Kiedy? W piątek od 13.20. O której kończę w piątek wg planu? O 13.20.
Wiwat!
Wrrrau.

Mnemosyne

***** ją ***! Po prostu tego babsztyla *********! Evil or Very Mad

1. Na ścieżce w tym semestrze miałam mieć zajęcia ze sztuki w terapii. Ale zajęć nie ma, bo z urlopu wróciła baba, która zaczęła się pluć, że ona zawsze na tej ścieżce miała zajęcia z kontraktu - chrzanię to, jak się zapisywałam na ścieżkę, to jej zajęć w sylabusie nie było! Dyrekcja jednak zarządziła, że mamy mieć z Babsztylem.
2. Na zajęciach połowa z nas miała być terapeutami, połowa klientami. I ci klienci mieli sporządać kontrakty dla danego przypadku. Po każdym zaprezentowanym kontrakcie usłyszeliśmy, że jesteśmy kretynami, że nie potrafimy myśleć klinicznie i skąd my takie bzdury czerpiemy - taaak, bo w ogóle nieistotne jest to, że połowa osób pisała kontrakt we współpracy z doświadczonym psychologiem, który akurat specjalizuje się w danym zaburzeniu. Nie, dla Babsztyla to same debilizmy.
3. Miałam być pacjentem 14.04... jeszcze nie byłam. Najpierw dwa tygodnie z rzędu odwoływała zajęcia.
4. Miałam wystąpić przed majówką, ale Babsztyl stwierdziła, że ona chce tego dnia pacjenta uwodzącego. Kolega omal się nie zapluł, bo przecież nie był przygotowany, bo nie on miał występować.
5. Wróciłam specjalnie wcześniej z majówki, żeby dzisiaj wystąpić na zajęciach. Na 16 grzecznie podreptałam na uczelnię. Babsztyl jak zwykle się spóźniała. Po 16.40 poszliśmy do sekretariatu, by dowiedzieć się... że jej ***** nie będzie i że właśnie w tej chwili (o 16.45!) umieszczają ogłoszenie na stronie, że zajęcia się nie odbędą.

No ***** ja ******* !

Żeby było zabawniej, to za dwa tygodnie mamy mieć egzamin ze ścieżki, a Babsztyl nie ma z czego nam wystawić zaliczenia ćwiczeń.

Marcina

Mnemo... nasuwa mi się tylko ulubione hasło naszych wykładowców:
"No, proszę państwa, ale to są przecież STUDIA!"

<przytula Mnemo>
Znam ten ból. Ciekawe czy wszystkie uczelnie są tak samo zorganizowane...

Efcia

Padł mi twardy dysk w komputerze i poszło dokładnie wszystko, co się na nim znajdowało, nic się nie dało odzyskać... Działam teraz na czymś paskudnie starym, co praktycznie nie działa, nie mam prawie żadnej muzyki, obrazów, a o rzeczach na studia wolę nie myśleć.
Mnemo, ten ból znają chyba wszyscy studenci (też przytula).
Marcino, mam okropne wrażenie, że wszystkie uczelnie tak działają.
P.S. Dwa razy mi się ten gruchot zawiesił na chwilę, jak pisałam tego posta!=/

Kaczuszk@

Oj, Efciu, współczuję Ci bardzo! Też się ostatnio wystraszyłam, że mi padł dysk, ale to na szczęście był tylko zasilacz.

Marcina

Do coraz większej cholery doprowadzają mnie zjeżdżające reklamy, pchające się same pod myszkę badziewia, obecnie przy otwieraniu każdej, wygwiazdkowanej strony.
Wrrrau.

Velveten

Ja dzis jestem wyprana z entuzjazmu jakiegokolwiek...wstac o 7.20 po to,by zacząć 12 godzinny dzień zajęć BEZ PRZERWY 0_0
I bardziej martwię się nie stanem swojego parujacego móżdżku, a tym, że umrę z głodu... <szlocha>

Efcia

Nie poszłam tańczyć, bo dwie osoby były przeziębione. Poszłyśmy zatem do knajpki na nowym Satrym Mieście (o nazwie "Pomiędzy"). Nawet były wolne miejsca w strefie dla niepalących. Ale nie mogło być tak różowo.
Siedzimy sobie już jakiś czas, nagle słyszymy okropny łomot. Patrzę- na ziemi leży facet. Okazało się, że jakiś cudem przewrócił się i nadział łukiem brwiowym na kant stołu (parę centymetrów w doł byłoby po oku). Stracił na chwilę przytomność, znajomi go odwrócili n aplecy. Przytomność odzyskał, krwe się leje..
Do momentu przyjazdu karetki siedziałam nad herbtką karmelową mając pół metra za plecami leżącego na podłodze krwawiącego jak zarzynana świnia faceta. Super. Nie powiem, ciekawy wieczór.
Tyle mojego, że okazało się, że źle reaguję tylko na swoją własną krew, za to jedna z moich znajomych prawie, że nam zemdlała.
Wieczór z atrakcjami po prostu.

Velveten

Ja nie powiem, to nie jest ku temu temat, ale...
Efciu, zazdroszczę, ci Very Happy

moją jedyną atrakcją dzisiaj było oglądanie, jak moje przyjaciółki zarzynają się o to, czy "ów" ptak to kawka, czy wrona... -_-

Paulela

nie mam netu... CZY TO NIE MÓWI WSZYSTKIEGO?!