|
.:: SATOR ::. Forum fanklubu serii anielskiej Mai Lidii Kossakowskiej |
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lukseja
Eon
Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 19:16, 07 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Jak masz go rozgryźć, jak on się jeszcze nie pojawił? Mam w głowie kilkanaście takich fotografii jak powyżej. Lilo, Gabriel, Razjel, Asmodeusz, Lucyfer, Fenrir, ...
Cornet Calderon:D
I córeczka jest ślubna:)
Myślę, że Kanon mnie już nienawidzi...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Daeva
anioł służebny
Dołączył: 22 Paź 2010
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Nie 19:30, 07 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Oj tam, oj tam. ^^
A z kim sparujesz Asmodeusza? < w duchu modli się o Lucka>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lukseja
Eon
Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 19:32, 07 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Żadnego yaoi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daeva
anioł służebny
Dołączył: 22 Paź 2010
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Nie 19:36, 07 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Miało nie być więcej Mary Sue...
<Myśli>
< Nic nie wymysliła>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Efcia
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 507
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Nie 21:47, 07 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
(śmieje się szaleńczo)
Doczekałam się Marysi Zuzanny w wykonaniu Lukseji. No proszę, tego się nie spodziewałam. I to jakim wdzięcznym imieniu! xD
Jak mi się nic z tego tekstu nie podobało (szczerość przede wszystkim), jak kanon leży i już dawno wydał ostatni dech, a romans cieknie mi z ekranu na klawiaturę (czego nie powinnam się czepiać, bo sama maniacko piszę angstowe romanse ostatnimi czasami), tak będę czytać dalej.
Bo jestem dziko ciekawa jak potoczy się dalej ten eksperyment. I dlatego, ze wiem jak bardzo poprawia nastrój pisanie romansideł. I dlatego, że nie będzie yaoi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nycia
Eon
Dołączył: 09 Paź 2010
Posty: 422
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pon 1:12, 08 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Lukseja napisał: | Wręcz przeciwnie. Mój Asmo jest bardzo złożony wnioskując z twojego rozumienia - bo jest dobrym ojcem, złym mężem, okrutnym mordercą i do tego bywa jeszcze spokojny:) |
Ja chcę takiego Moda! Ja chcę!*podskakuje i macha wyciągnięta do góry łapką*
A za brak yaoi jestem ci dozgonnie wdzięczna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lukseja
Eon
Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 6:41, 08 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Lilo - II
Właśnie do mnie dotarło, że czas teraźniejszy wynika właśnie z faktu, że są to fotografie - wszystko dzieje się teraz.
Jaskrawe światło poranka wydobywa wszystkie niedoskonałości. Drobne blizny, przebarwienia i zgrubienia skóry. Od snu Lilo jest zaróżowiona na policzkach, od krótkiego zarostu Gabriela ma wokół ust czerwone podrażnienie. Tuż przed świtem jego policzki przyprószone ciemnymi włoskami drapały już delikatną skórę twarzy. Krótko spali.
Lilo leży skulona, złote włosy skołtuniły się, światło wydobywa każdą maleńką niedoskonałość, a głos Gabriela wydaje się być oschły i pozbawiony jakiejkolwiek czułości.
Kochanek owinięty w samo prześcieradło siedzi na krześle przy niewielkim stoliczku i rozmawia przez Oko. Przy tym samym stoliczku poprzedniego dnia Lilo parzyła herbatę.
- Nie, do diabła, nie mogę ich tak po prostu ojebać z góry na dół za zawalenie terminów, Raz. Przecież wiesz. No to co, że chroni ich immunitet Cnót, po prostu wyślij im całkiem prywatną notę, że Regentowi podniosło się ciśnienie.
Gabriel mówi głośno i jest bardzo pewny siebie. Ciało ma wciąż osłabione rozkoszą zeszłej nocy.
- Usuń! – instruuje Razjela przez Oko, a Lilo patrzy na niego spod półprzymkniętych powiek i kolejny raz dziwi się własnemu spokojowi. Może to bycie córką Asmodeusza uniewrażliwiło ją na polityczne gry, skrytobójstwa i całą ciemną stronę potęgi. Nie wiedziała – i nie chciała wiedzieć – czy stanowcze „usuń” Gabriela dotyczyło wyrostka robaczkowego, bolącego zęba, czy może żywej istoty.
Ojciec zawsze bardzo chronił ich przed byciem świadkami całego tego syfu, ale Lilo wie więcej niż by chciała. Trochę widziała przez przypadek.
Ojciec, kochany ojciec, najczulszy ze wszystkich, z wściekłym grymasem na twarzy katujący dżina. Pięściami, samymi pięściami. Mroczni stoją z boku i patrzą. Lilo właśnie zaczęły rosnąć piersi po długim czasie oczekiwania i wydaje jej się, że poradzi sobie ze wszystkim. Nie rozumie własnej całkowitej obojętności na widok krwi zielonoskórego mężczyzny. Ojciec, z rozłożonymi skrzydłami i dookoła siebie ciemnością tak gęstą aż widoczną jest obcym mężczyzną. Lilo nie czuje nic.
Mama zawsze pierwsza skłonna była zakryć swoim dzieciom oczy, żeby niekoniecznie wszystko o tacie wiedziały. I o mamie, współpracującej z koalicją w największym sekrecie także.
To światło poranka… to już nie jest romantyczny zachód limbiańskiego słońca, przy którym wszystko wydaje się możliwe i wręcz właściwe. Światło poranka jest trzeźwe, tak trzeźwe, aż Lilo przestaje czuć się piękna i po raz kolejny przełyka ślinę myśląc o tym, na co się zdecydowała.
- No, to do potem – pożegnał się Gabriel i rozłączył. Kiedy spojrzał na nią, wydawał się już inny. Już nie władczy Regent, tylko zakochany i całkiem omotany mężczyzna.
- Obudziłem cię – mówi zaskakująco cicho jak na kogoś, kto przed chwilą prawie się wydzierał.
- Tak – przyznaje Lilo spokojnie i klęka niespiesznie na łóżku, niby przypadkiem pozwalając by kołdra spadła odsłaniając ciało. Gabriel wpatruje się w nią nieruchomo, kiedy kobieta przeciąga się i kątem oka sprawdza, czy osiągnęła pożądany efekt.
- Mała spryciara.
- Ciebie małym nie nazwę – obiecuje cicho, a Gabriel przykłada sobie z impetem dłoń do czoła z niedowierzania i Lilo widzi, jak ramiona trzęsą mu się z ukrytego śmiechu.
Lilo, już całkiem obudzona i spokojna, jakby jaskrawe światło w ogóle na nią nie padło, podchodzi do mężczyzny chichocząc i składa pocałunek na ustach.
- Dzień dobry, Gabrielu.
Kiedy pół godziny później rozchodzą się w przeciwnych kierunkach, słońce stoi już w zenicie.
***
Zawsze ten powrót wyglądał tak samo. Jak najciszej i jak najmniej uczęszczanymi korytarzami Lilo dociera do swojego apartamentu. Mieszka, jako jedyna z rodzeństwa, w tym samym pałacu, co matka i ojciec – co oznacza, że musi uważać, żeby na żadne nie trafić, dopóki nie będzie znowu w stanie „używalności”.
Kąpiel, która spłukuje z niej niewyspanie, zrobienie fryzury, ubranie lekkiej sukni. Jest już w tym wieku, że może nosić biżuterię z drogimi kamieniami, a nie proste łańcuszki. Dzisiaj wybiera perły. Szaro-srebrne kulki dodają tylko złota włosom.
Mechaniczność, wszystko, przy czym nie trzeba myśleć.
Dopiero wtedy można wyjść do biblioteki, ewentualnie poszukać towarzystwa.
Kiedy jest już grubo po południu, Lilo jest gotowa rozpocząć kolejny dzień. Siedzi przy toaletce i wpatruje się we własną twarz, piękniejsza niż Lilith, znowu szepcze coś w jej głowie.
Więc skoro jest kochana, piękna, bogata i młoda, nie powinna niczym się martwić.
Lilo mechanicznie wstaje i idzie do łazienki. Zamyka się od środka i siadając na sedesie zaczyna płakać, niszcząc misterny makijaż, który przed chwilą skończyła robić.
I nie wie, czemu płacze, nie wie, co ją boli, ale płacze tak po niemal każdym spotkaniu z Gabrielem.
Nigdy od razu. Zawsze najpierw mija trochę czasu.
W tym samym pałacu, w innym apartamencie, siedząca nieruchomo kobieta o czerwonych oczach słucha szlochu własnej córki. Nie musi się mocno wysilać by otworzyć umysł i słyszeć wydarzenia nawet z najdalszych zakątków Otchłani. Ale to nie ich słucha. Słucha kogoś oddalonego o kilkaset metrów.
Jej twarzy, nie tak pięknej jak twarzy Lilo, nie mąci najmniejszy niepokój. Prawdę powiedziawszy, jasna skóra z plamą niepomalowanych ust, czarnych rzęs, brwi i krwistych oczu wydaje się być bardziej namalowaną maską niż obliczem kogoś żywego. Włosy, których odcień znajduje się idealnie pomiędzy brązem, a czernią, mogłyby być peruką.
Piękny pokój z szybą zamiast jednej ściany i widokiem na ogród i ona, zwrócona twarzą do szyby siedząca na otomanie.
Tylko bardzo uważny obserwator zobaczyłby, że kobieta w ogóle oddycha. Klatka piersiowa porusza się co kilka sekund może o milimetr, nie więcej. Siedząc ze starannie splecionymi nogami, dłońmi luźno na udach i wpatrzona w okno, lecz niewidząca nic, przypomina porzuconą przez artystę rzeźbę. Porzuconą w kompletnie niewłaściwym miejscu.
Żona Zgniłego Chłopca słucha, bo patrzeć już nie potrafi.
Jak znajdziecie błędy, piszta. Bo mogę nie wyłapać, a jak mi powiecie, to poprawię.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lukseja dnia Pon 6:49, 08 Lis 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Andate
archanioł
Dołączył: 11 Cze 2010
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pon 18:17, 08 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Kontynuacja! Nie będę ukrywać, że lubię twoje teksty, nawet jeśli, jak sama to określiłaś, są marysuistyczne (ten marysuizm tyczy się tylko "Lilo"-żeby była jasność). Ten czyta mi się wyjątkowo dobrze i coraz bardziej lubię "twojego" Gabriela. Wizja zakochanego Regenta, w prześcieradle( i z zarostem, czego sobie jakoś nie umiem wyobrazić...) poprawiła mi trwale humor. Dobrze ci idzie "uczłowieczanie"( to nie jest trafne określenie, ale lepszego nie znajduję) tego osobnika. Żeby nie było, że piszę o samym Gabrielu- ciekawi mnie postać żony Asmodeusza( przez kolor oczu skojarzyła mi się z wampirem). Szkoda, że sam Mod się jeszcze osobiście nie pojawił.
Mam nadzieję na kolejne części historii.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Andate dnia Pon 19:50, 08 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Efcia
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 507
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pon 22:52, 08 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Postanowione: dzisiaj się odmóżdżam, a nie jadę.
Nawet zaciekawiła mnie żona Asmodeusza. Interesująca wizja: Asmodeusz z obrączką na palcu (mam cichą nadzieję, że bardziej gustowną niż te jego diamenty we włosach xD). Chociaż kobieta związana z nim węzłem małżeńskim (w tym kontekście raczej nie świętym) nie miałaby lekkiego życia. Oj, zdecydowanie nie.
Gabriel mi szczerze nie leży w roli romantycznego (bardziej lub mniej) kochanka, ale cóż romans ma swoje prawa i kochanek być musi. W sumie dlaczego nie Gabriel? To mu się tak ładnie kłóci z pozycją Regenta Królestwa, że aż się samo prosi o przydzielenie mu takiej roli.
Błędów nie potrafię wyłapać, przyznaję się z całą swoją dostępną szczerością.
Co do narracji w czasie terażniejszym: przyzwyczaiłam się do takowej czytając fiki angielskie, w których jest dość częsta i wcale mnie ona nie razi.
Jestem ciekawa jak gruby będzie ostatecznie ten album fotograficzny...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Isshi
anioł służebny
Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pon 23:56, 08 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Co mnie nie przekonuje, to fakt, że Mod ma żonę - zdecydowanie bardziej by mi pasowało, że zrobił dziecko jakiejś wysoko postawionej pannie i tak się miotają między byciem i nie-byciem razem. Że się nie kochają, nie mieszkają razem i generalnie niewiele ich łączy, ale poczucie odpowiedzialności zmusza ich do tworzenia jakiśtam pozorów pozytywnej relacji przed córką.
Mimo tego fabularnego zgrzytu który mi nie pasuje jestem jak najbardziej za, a poza tym MS co do któej autorka się przyznaje ze to MS jest mniej przerażająca xDDDD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ag
Eon
Dołączył: 08 Sie 2010
Posty: 648
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tam gdzie spadają anioły Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Wto 0:22, 09 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
A mi akurat małżeństwo pasuje. Zauważcie - swojej ifrytce się oświadczy mimo że należała do niego, Blankę też chciał zabierać do Głębi i zaraz jej Lucka przedstawiać - polubią się! Mod jak się zakocha idzie na całość. Łącznie z żeniaczką.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nycia
Eon
Dołączył: 09 Paź 2010
Posty: 422
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Wto 0:40, 09 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Ja w to, że Mod się ożenił jestem w stanie uwierzyć bo większe głupoty z miłości w życiu robił. W tej scenie jak katował ifryta gołymi rękami skojarzył mi się z Rafaelem z "Krwi aniołów" i nie wiem czy się z tego cieszę(nie żebym coś do niego miała ale sceny typu "wielkie miłosne wyznania zimnego drania bez serca do kobiety która powinien pomiatać" nie rób, proszę cię)*koniec dygresji* Postać żony Asmodeusza mnie bardzo zaciekawiła i mam nadzieję że jeszcze na którymś "zdjęciu" będzie jej więcej. Natomiast szaleńczo zakochanego Gabriela mój mózg nie przyswaja(chociaż poradził sobie z Gabrysiem w dwudniowym zaroście) jak dla mnie jego jedyną kochanką jest polityka. Ale może w miarę rozwoju akcji się przyzwyczaję... W Lilo najciekawsze jest jak dla mnie jej rodzeństwo. Ma braci?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lukseja
Eon
Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 0:58, 09 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Wszystko będzie... w sumie miałam już dzisiaj nie pisać, bo jak to, pisać dwie fotografie dziennie, ale twój komentarz właśnie mnie zmotywował do napisania kolejnej:D
Neha - I
Neha potrząsnęła głową i zamrugała kilka razy próbując pozbyć się z uszu ciszy wypełnionej pojedynczymi pociągnięciami zakatarzonego nosa. Lilo wypłakawszy się wpadła w stan emocjonalnej apatii, wysuszona płaczem jak strąk poczuła się lekka i pusta. Przynajmniej na kilka godzin będzie spokojna, myślała Neha.
Wstała z otomany z gracją i zwinnością kogoś, kto pod ubraniem ukrywa niesamowicie silne mięśnie. Wpatrywała się przez chwilę w okno, jednak nadal nie widziała pięknego ogrodu. Jej umysł był teraz w zupełnie innym miejscu. Tam, gdzie były wspomnienia.
Asmodeusz palący papierosa i śmiejący się z dowcipu opowiedzianego przez Beliala. Męski, silny, żywy.
Minione lata utwardziły Zgniłego Chłopca na wzór węgla mającego miliony lat by stać się diamentem. Zmężniał, i choć zachował chłopięcy urok, fiołkowe oczy kryły teraz spokój, którego nie mógł znać dopóki nie poznał jej.
Skoro jej umysł był przy nim, postanowiła za nim podążyć. Szła długimi pięknymi korytarzami do gabinetu męża absolutnie pewna, ze zastanie go siedzącego nad papierami.
Dżiny kłaniały się jej i posyłały pełne radości uśmiechy na jej widok. Choć Neha otoczona była tajemniczą legendą, personel Asmodeusza wiedział, że pani jest o wiele czulsza niż jej zimne oczy by na to wskazywały.
Asmodeusz siedział w swoim pięknym gabinecie przeglądając księgi. Neha nie wiedziała, czego konkretnie jej mąż szuka, ale uwielbiała widok skoncentrowanego na czymś demona. Przez moment nie widział niczego i nikogo poza tym, co było związane z pracą i jego twarz przybierała dziwny, surowy wyraz, który nigdy nie przestał jej fascynować.
Uniósł głowę, gdy weszła i jego koncentracja nie zmieniła się ani o jotę na jej widok.
Neha usiadła w wygodnym fotelu tak, by mieć dobry widok na mężczyznę i nie mówiła ani słowa.
- Coś się stało? – suchy, pozbawiony emocji głos zakłuł ją, ale oddaliła od siebie to uczucie.
- Nie – matowy, aksamitny spokój niskiego i dziewczęcego jednocześnie głosu żony.
Asmodeusz nadal czytał. Przekładał strony wielkiej księgi rachunkowej, wpatrywał się kilka sekund w stronę, po czym szukał dalej.
Jej obecność zaczęła mu być ciężarem. Zamknął oczy i ścisnął palcami płatki nosa, nadal na nią nie patrząc.
- Więc o co chodzi, kochanie? – starannie udana czułość, powstrzymywana niecierpliwość.
Neha zadumała się po raz kolejny nad słowami, którymi obdarzali siebie partnerzy.
Już nie była słońcem, maleństwem, moją, aniołem, cudem. Ani, co najważniejsze, nią. O dziwo czas pokazał, że mało słodkie „ty” było jej ulubionym określeniem. Takie bliskie, bezpośrednie, jasne.
Była kochaniem. Jak miliony innych kobiet na całym świecie.
Zabrał dłoń z twarzy i spojrzał na nią tym razem skupiony.
Neha nie mogła oprzeć się wrażeniu eksterioryzacji. Patrzyła na niego i była w swoim ciele, a jednocześnie patrzyła na wszystko z boku nie dowierzając, w co zmieniło się ich małżeństwo.
Oni, niegdyś ogłoszeni najwierniejszą i najczulszą parą Otchłani, teraz byli jak obcy.
- Mów, o co chodzi. Chcę to skończyć jak najszybciej, Azazel ma jakąś sprawę – łagodność, płytkość, odległość.
Neha milczała i miała wrażenie, że nie wydobędzie z siebie głosu nawet, jeśli własny mąż przystawi jej broń do skroni.
Chociaż, szepnął umysł, gdyby podszedł i cię w ten skroń pocałował, słowa posypałyby się jak perły z zerwanego naszyjnika.
Neha skrzywiła się na grafomańskie porównanie i otworzyła usta.
By nic nie powiedzieć.
- Ja… - zaczęła.
- Widzę, że ty – uśmiechnął się jej mąż. Neha patrzyła jak wargi wyginają się w uśmiechu i próbowała nie pamiętać o tym, jakie są na jej ustach.
- Ja tylko chciałam cię zobaczyć – skłamała i wyszła.
Oddychała głęboko po drodze do Błękitnego Pałacu powtarzając sobie, że nic się nie stało, a ona jest przewrażliwiona, głupia, wymagająca i po babsku głupia. Co, chcesz, żeby ci czytał w myślach?
Bo zawsze czytał! – odkrzyknęła odpowiedź w stronę ciemności swojego umysłu.
***
Annika, niewiarygodnie piękna demonica z Błękitnego Pałacu stała przed Nehą płacząc. Łzy jak grochy sypały się po zaróżowionych policzkach dziewczyny, osiadały kropelkami na smolistych rzęsach, znaczyły wilgocią pełne czerwone usta. Jest tak piękna, myślała Neha, że niewiele by brakowało, by była banalna.
Ale złotowłosa Annika miała w swojej urodzie coś, co pomimo regularnych rysów czyniło ją wyjątkową.
Oczy. Zielone, wielkie i przepełnione ciepłem.
Dziewczyny Asmodeusza stawiały raczej na bycie wyzwanie, mrok, dekadencję, bądź tajemnicę. Żeby którakolwiek reklamowała się ciepłem, należało do rzadkości.
Annika trzymała w dłoniach resztki uszytej na specjalne zamówienie sukni. Długo odkładała zarobione pieniądze, by najlepszy krawiec, jakim dysponowały burdele Zgniłego Chłopca uszył sukienkę na mający odbyć się za tydzień bal.
Rywalizacja nie była niczym rzadkim wśród dziewczyn Asmodeusza. Podkupywały krawców, by szyły innym gorsze suknie, rozsiewały plotki, darzyły się wzajem zimną, pełną pogardy nienawiścią.
Ale żeby jedna dziewczyna drugiej pocięła sukienkę… Naprawdę coś takiego zdarzało się rzadko.
Annika stała przed Nehą płacząc, pozostałe dziewczyny z jej sekcji stały w kręgu z tyłu, niektóre obojętne, inne na siłę współczujące, jeszcze inne szczerze zdziwione.
- Pokaż mi resztki – powiedziała Neha tonem bez żadnych emocji. Demonica wręczyła jej cieniutkie paseczki śliskiego, burgundowego materiału. I bez tego Neha wiedziała, że sukienki uratować się nie da.
- Wyjdźcie. Wszystkie – powiedziała żona Zgniłego Chłopca. Dziewczyny posłusznie zwróciły się w kierunku drzwi. – Ty zostań, Annika.
Demonica nadal łkała, ale była już spokojniejsza, cichsza.
- Zapytam wprost. Wiem, że sukienkę pocięła twoja rywalka. Która?
Annika skrzywiła się i zaszlochała znowu. Neha w myślach przewróciła oczami.
- Ale ja nie wiem… naprawdę… - szczerość nie mogła być udawana.
- Dobrze, to inaczej. Z którym Mrocznym miałaś się na tym balu pojawić? - Annika odetchnęła.
- Z Marbasem. – Neha skrzywiła się ponownie. Stary, obleśny paskud. Annika mogła trafić lepiej.
- A kto jeszcze jest nim zainteresowany?
Usta Arniki uformowały słodkie „o” gdy dotarło do niej, kogo ma winić.
- Paryzada…
Neha skinęła głową.
- Poproś dziewczyny z powrotem.
Paryzada była dużo mniej ładna niż Annika. I niemożebnie inteligentniejsza, jak oceniła Neha po sposobie poruszania się dziewczyny. Wydawała się być ukrytą dynamiką, zatrzymaną siłą.
Neha ostentacyjnie przekrzywiła głowę wpatrując się w Annikę. Po chwili zakreśliła palcem kółko w powietrzu, by dziewczyna obróciła się dookoła własnej osi.
- Jesteś dużo wyższa, ale rozmiar całkiem podobny… - zamruczała zamyślona. - Ida. Znajdź Zaridję i powiedz jej, żeby przyniosła moją zieloną suknię, tę ze zdobionym dołem.
Ifrytka słysząc polecenie rozdziawiła usta, ale posłusznie wyszła.
Stały w milczeniu czekając na powrót dwóch kobiet w ciszy nieznośnej dla wszystkich, tylko nie Nehy.
Zaridja, od wieków służaca już Asmodeuszowi, nie uśmiechnęła się jak zwykle do Nehy, by porozmawiać z nią jak przyjaciółką. Kiedy nie były same, obowiązywały tu inne reguły.
Suknia w jej dłoniach była esencją elegancji i prostoty jednocześnie. Dół ozdobiony maleńkimi, starannie przyszytymi szmaragdami, szmaragdami poza tym pozbawiona zdobień, z nagimi plecami i okrągłym dekoltem była jedną z sukni, które Neha ubierała często na przeróżne fety na samym początku małżeństwa. Wtedy chodzili wszędzie, tak w Otchłani, jak i na Ziemi.
Neha wzięła suknię z rąk Zaridji i trzymając za cienkie ramiączka w dłoniach wyciągnęła ramiona przed siebie. By wszystkie dziewczyny mogły zobaczyć, jaki cud dostanie Annika.
Należało to dziewczynom przyznać, że nie okazały jawnie swej zazdrości. Tylko gdzieś ze strony ciemnoskórej demonicy dobiegło pełne zachwytu westchnienie.
- Pójdziesz na bal w mojej sukni. I dla mnie ta sprawa jest zamknięta.
Annika przyjęła dar z nabożną wdzięcznością.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lukseja dnia Śro 2:16, 10 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Efcia
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 507
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Czw 17:45, 11 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
W jakiś zadziwiająco pokrętny i niezrozumiały sposób muzyka z "Upiora w Operze" świetnie pasuje jako soundtrack to tego kolejnego zdjęcia.
Jest żona Asmodeusza. Na pierwszy rzut oka- warta go. I mam znacznie silniejsze wrażenie przemycania autobiografii w tym fragmencie (chyba, że to moja nadinterpretacja...). W każdym razie lepiej się czyta o Nesze (hmm, czy tak brzmi prawidłowa odmiana?), niż o Lilo.
Asmodeusza, jak się niedawno przekonałam, potrafię połknąć w każdej postaci, więc powzolę sobie zostawić go bez komentarza. Jedynie z cichą nadzieją, że będzie go więcej.
I naprawdę chciałabym napisać coś więcej, ale obawiam się, że nie mam dzisiaj zbyt dużej zdolności artykulacji. Jesień mnie przytłoczyła. Kończę więc z nadzieją, że wystarczy xD
P.S. Jesli chcesz być profesjonalną ałtorką musisz zamieścić prośbę o "komcie" pod tekstem, wtedy będzie wszystko tak, jak powinno być
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Efcia dnia Czw 17:46, 11 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Isshi
anioł służebny
Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Czw 22:18, 11 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Wlasnie ja dopiero teraz zobaczylam, ze cd, jak sie pojawił komentarz Efci
Podoba mi się ta część, Neha jest ok, ale jakoś jej nie pokochałam (bo zazwyczaj nie pokochuję bohaterek wpatrujących się ukochanego jak w obrazek, nie potrafiących powiedzieć o co im chodzi - pewnie dlatego, ze na zywo dziewczyn takich nie znoszę z całego serca). Ogólnie Neha podoba mi się bardziej gdy Asmodeusz jest daleko od niej xD
Wersja Asmodeusza jest idealna, pewnie dlatego, ze jakbym już musiała wyobrazić sobie go w dlugoterminowym związku, to tak bym sobie wyobrażała; że on może się zakochiwać nagle, gwałtownie i bezkrytycznie, ale że jasne płomienie szybko się wypalają i potem jest wlasnie...cos takiego. Mam nadzieję ze ich zwiazek sie rozpadnie (albo się ostatecznie znudzi albo znajdzie sobie inną) bo to mi by pasowało do wizji na jego temat xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lukseja
Eon
Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 8:06, 30 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Rozwiązawszy sprawę sukni, Neha nadal była niespokojna. Jej niepokój nie objawiał się nadaktywnością, tylko właśnie wpadaniem w obserwację, wyjściem z siebie i patrzeniem na wszystko z boku.
Jakby wtedy miało boleć mniej. Ale mniej nie bolało i demonica wiedziała, że jedyne, do czego jest zdolna, to chodzenie po pałacu i doglądanie spraw. Z daleka wyczuwała umysł Lilo, nadal spokojny i wytłumiony. O ile dobrze wyczuwała, jej córka zagłębiła się w lekturze jakiejś powieści.
Neha miała wrażenie, że jak zaraz ktoś jej nie wyrwie z transu, zapadnie się sama w siebie, jak czarna dziura i Mrok tylko wie, jak to się dla niej skończy.
Zrezygnowana wyjęła z kieszeni dywan i ścisnęła go mocno w dłoni szepcząc:
- Moc.
***
Dłonie Asmodeusza na jej plecach, biodrach, policzkach. Oczy rozświetlone od środka szczęściem, szepty, przekomarzania i pocałunki.
- Zbiję cię, kobieto, jak będziesz uciekała! – zagroził, kiedy po raz kolejny chichocząc odsunęła głowę przed pocałunkiem.
- Obiecujesz? – spytała wysokim głosem małej dziewczynki.
- Tak! – huknął Mroczny. – Będę cię bił, nawet trzy razy dziennie! – krzycząc to, złapał ją w pół i podniósł do góry wstając z kanapy, na której siedzieli. Trzymając ją jak dziecko udał, że gryzie prosto w tętnicę.
Neha znowu miała łzy w oczach, tym razem ze śmiechu, nad którym nie mogła zapanować.
- Dopięłam swego! – powiedziała i roześmiała się całkiem głośno. – Będziesz mnie bił, uwielbiam!
Asmodeusz postawił ją i skrzywił się, niezadowolony.
- Jak lubisz, to żadna kara. Ja mam cię ukarać, kobieto, nie uszczęśliwiać! – rozdarł się sfrustrowany. Neha roześmiała się jeszcze głośniej.
- Wiesz, czego nie lubię? – spytała.
- Mów mi natychmiast – nadal udawał gniewnego. Dłonie cały czas trzymał na jej biodrach, ciepło od nich rozchodziło się po całym jej ciele.
- Pocałunków w czoło. I głaskania po plecach. A już najbardziej nie znoszę się z tobą kochać.
Zgniły Chłopiec westchnął teatralnie.
- Jak nie będziemy uprawiać seksu – myślał głośno – to większa kara dla mnie, niż dla ciebie.
Neha była tak szczęśliwa, że miała wrażenie, że zaraz uniesie się kilka centymetrów do góry bez rozkładania skrzydeł.
Asmodeusz widział to i średnio wychodziło mu udawanie, że jest zły. Rozbrojony jej zaufaniem nie mógł oderwać wzroku od jej oczu. Czerwień krwi, esencja życia.
- To może ukaraj mnie… - udała zastanowienie i jak dziecko wsadziła sobie palec w usta przygryzając go. Zgniły Chłopiec próbował nie zwracać uwagi na otwarte usta.
- Może ukaraj mnie jeszcze jednym skaraniem Bożym?
- O nie, ty chyba zwariowałaś! I tak nie możemy spać po nocach!
- Bo uparłeś się, że nie potrzebujemy nianiek i wszystko przy Nadielu robimy sami! – odparła z dziecięcą żywotnością. Zgniły Chłopiec zakrył jej usta swoimi, nie mogąc dłużej wytrzymać.
Jakoś w rok potem przyszło na świat drugie dziecko, Lilo.
***
Kiedy Gabriel wparował do salonu, w którym siedzieli już Razjel, Michał i Rafał, nie można było nie zauważyć, że porusza się jak drapieżnik.
- Wiesz, jest taki ziemski film. Przyczajony tygrys, ukryty smok – powiedział Razjel.
- A ja którym mam być? – spytał Gabriel jednocześnie rozglądając się za papierami, które miał koniecznie zobaczyć.
- Obydwoma – stwierdził spokojnie Pan Tajemnic podając Gabrielowi listy od wkurzonych Cnót.
Gabriel wczytał się zachłannie. Wydawał się ledwo na nich koncentrować. Michał i Razjel wymienili spojrzenia. Nie dało się ukryć, że jeśli Gabriel był wcześniej groźny, to teraz brakuje określeń.
Żywszy, agresywniejszy… radośniejszy, oceniał Razjel zmiany. Nie miał pojęcia jak głupia potyczka z wyższym chórem mogła tak radować archanioła, ale na to wyglądało. Gabriel lubił wyzwania.
- Nieee… No przecież oni są śmieszni, mamy im oddać pieniądze za to, że oni sobie zrobili kuku w przepisie na temat podatku od majątków? – Gabriel był wyraźnie ubawiony.
- Wiesz, niby mają podstawy – rzucił Razjel kompletnie nie myśląc o tym, o czym mówił.
- No, napiszmy do nich, że bujać to my, a nie nas i że za swoje błędy sami zapłacą! – Michael potrząsnął ryżą czupryną, jakby problem był rozwiązany.
Gabriel uśmiechnął się do niego w nagłym przebłysku łączącej ich więzi. W chwili obecnej miał takie samo podejście do tej sprawy. Wiedział jednak, że nie można tego tak załatwić.
- Jak dokładnie oni sformułowali ten przepis? – spytał nagle skupiony.
- Każdy o przychodzie rocznym przekraczającym sto tysięcy drachm musi odprowadzać do skarbu Królestwa Niebieskiego siedemnaście procent rocznego przychodu – przeczytał Razjel.
- No i gites, jak ktoś tyle zarabia, to mu raczej nie ubędzie… - skomentował Gabryś unosząc brew. Sam tyle pewnie dostawał, czego nigdy nawet nie policzył i wiedział, że raczej by mu nie ubyło.
- Z założenia przepis skierowany był jako cios w kierunku niższych chórów, które się dorobiły na wojaczce albo w innych interesach. Problem w tym, że niektórzy sami tyle zarabiają.
- No i przeforsowali tę ustawę, podpisałem im ją, a teraz chcą ją odwołać? – spytał Gabryś z niedowierzaniem.
- Dokładnie. Bo wiedzieli, że jak to pójdzie do skarbu, będą mogli szantażować cię dowodem, że masz pieniądze, żebyś im dał na te ich paradki, dodatki i apartamenty…
- Phi! Głupie buce – ocenił Regent i wydawało się, że sprawa została zamknięta. Gabriel zgody na cofnięcie ustawy nie wyrażał. Razjel westchnął i już chciał przejść do następnych spraw, kiedy Gabrielowi rozjarzyły się oczy i wykrzyknął:
- Okej! Cofniemy im to pod warunkiem, że Filary Sprawiedliwości włączą do składu sędziowskiego osoby, które sami im wybierzemy! – krzyknął triumfalnie.
- Gabrielu… - zaczął milczący dotąd Rafael – To nie jest czysta zagrywka.
- Legalna też nie – zgodził się radośnie Gabriel. – Ale kto powiedział, że będzie ładnie…?
Michał pokiwał głową z uznaniem.
- A tak dostaną pieniądze, ale jaki będziemy mieć wpływ na wyroki! – rozmarzył się.
- Kozakujesz, to dopiero plany – ocenił Razjel. – Kto powiedział, że się zgodzą?
- Zgodzą, zgodzą – stwierdził Lucyfer wchodząc do salonu niezaproszony. Za nim szli Asmodeusz, Belial i Azazel.
- A wy tu co? Niezaproszeni?
- A wina się napić na cudzy rachunek – wzruszył ramionami Asmodeusz.
- A, a to zawsze dobry pomysł – zgodził się Gabriel i ku zdziwieniu wszystkich, uprzejmie skinął ręką na służbę.
Mroczni rozsiedli się jak u siebie.
- Poza tym wywiad doniósł, że Azbuga ma kochankę, młodziutką anielicę, której nie pyta o zdanie, czy chce być jego kochanką – oznajmił Lucyfer z szerokim uśmiechem.
Gabriel się skrzywił.
- Zawsze można go zaszantażować – dopowiedział Asmodeusz i przyjął kielich wina z rąk młodego anioła.
Gabriel spojrzał na niego przelotnie i usiłował myśleć o kochance Azbugi, a nie o tym, co by zrobił Asmodeusz, gdyby dowiedział się, kto jest jego kochanką.
Pieprzę twoją córkę. Nie złość się, ja ją kocham.
Cieszył się niezmiernie, że kiedy to zdanie pojawiło się w jego myślach, nie pił niczego. Niechybnie opryskałby winem i archaniołów i Mrocznych.
- No, panowie, zboże jest, ludu wam w zimę nie wymrze, o co chodzi z tymi diamentami? – spytał Gabriel zacierając ręce.
- To moje kopalnie. Moje straty – oznajmił zimno Azazel.
- Taak? Ale Lucyfer dostaje swój procencik?
Pan Piekła uśmiechnął się łobuzersko.
- No ba.
Azazel uśmiechnął się kącikiem ust słysząc poufałe stwierdzenie.
- Nie taki mały procencik, ale i tak nie mówi nam to, kto kradnie, a wiemy, że to jakiś były żołnierz spod legii Falega – oznajmił Belial.
- Mmm – Razjel przełknął wino – to i tak jesteście nieźle poinformowani, tego nie wiedzieliśmy.
- Kogo obchodzą jakieś diamenty?! – zawołał nagle Rafał. – Brakuje medyków i pieniędzy na renty dla emerytowanych żołnierzy, a poza tym…
Rozmowa toczyła się dalej, z polityki i rozwiązywania nawzajem swoich problemów przeszli wkrótce na luźniejsze tematy i popijając wino siedzieli niemal bez niewidocznej linii oddzielającej Upadłych od Świetlistych. Tyle lat współpracy zrobiło swoje, może nie byli przyjaciółmi, ale znowu byli znajomymi.
Gabriel patrzył na Zgniłego Chłopca i ilekroć złapał spojrzenie fioletowych oczu przechodził go dreszcz. Ich spojrzenie tak bardzo różniło się od spojrzenia jego córki, ciepłego, niewinnego, pełnego tajemnic. Lilo w tym ostatnim szczególe przypominała swoją matkę.
Gabriel za bardzo przeżywał własną miłość by mieć jakiekolwiek wyrzuty wobec Mrocznego. Jednak wytłumione uczucie zdrady paliło go z podświadomości do żywego. Nie chciał nawet myśleć, co by się stało, gdyby skandal wyszedł na jaw. Choć gdyby po Królestwie huknęła wieść o tym, że Regent pieprzy córkę Asmodeusza, i tak miałby dokładnie dwie sekundy na pożegnanie się z Szóstym i jakimkolwiek innym niebem.
Pytanie, gdzie Asmodeusz by go nie dopadł pozostawało na razie bez odpowiedzi.
Pytanie, jak Lilo odczuwała ciężar tajemnicy, także.
Nagle do Gabriela dotarło, że nigdy nie spytał jej, co ona zrobi, jak się wyda. Może dlatego, że gdyby odpowiedziała nie wiedziałby, jakim wyznaniem się jej odwzajemnić. Nie wiedział ani co powiedziałby aniołom, które przez lata nieobecności Pana nauczył się uważać za swój lud, ani co powiedziałby mężczyźnie, który był ojcem jego ukochanej i tyle lat odwalał wspaniałą robotę dla koalicji, Otchłani, pośrednio dla Królestwa.
Gabriel nigdy nie miał zapomnieć, jak Asmodeusz zaprosił ich nie do burdelu, lecz do domu, a w trakcie spotkania do eleganckiego salonu wbiegła maleńka Lilo.
Jej jasne skrzydełka, miks skrzydeł mamy i taty, ciągnęły końcówkami po podłodze, ponieważ nie miała jeszcze siły ich cały czas unosić.
Wbiegłszy przed oczy polityków stanęła i wpatrzyła się w nich wielkimi, dziecięcymi oczami.
Brzuszek miała wypięty, paluszek w ustach. Po chwili wnikliwej obserwacji wyjęła palec z buzi i zaptała:
- Tato! Czy to są archaniołowie?! – padło pytanie w stronę Asmodeusza, ale patrzyła tylko na siedzącego naprzeciwko niej Gabriela.
A on nigdy nie widział bardziej anielskiego dziecka.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lukseja dnia Wto 8:11, 30 Lis 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Efcia
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 507
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Wto 17:10, 30 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Na samym końcu w słowie "zapytała" zgubiłaś literkę "a". Mam też niejasne wrażenie w kilku miejscach, że składnia ci trochę siada, ale moje wrażenia są mgliste. Tak samo zresztą jak w kwestii przecinków, których prawdopodobnie powinno być więcej.
Natomiast co do treści: jesteś zawieszona między marysuizmem, a czymś od takiego "tfora" zupełnie innym, z tendencją w stronę czegoś innego. Chyba nawet przetrwam Gabriela w roli sekretnego kochanka. Miam co prawda mieszane uczucia co do mrocznych wpadająych tak ni to, ni owo bez zapowiedzi do siedziby Gabriela; zawsze miałam uczucie, że te ich spotkania wymagają jakiegoś większego zachowania tajemnicy i może oczyszczenia okolicy ze "służących, którzy mogą powiedzieć za dużo". Flashback jest słodki z nutką curry, ale to pasuje i do konwencji, i do tej pary. W końcu Kossakowska dała nam poznać Asmodeusza jako romantyka w wersji piekielnej.
Neha i jej "trans"- jakoś do mnie trafiła, ludzie (demony/anioły/cokolwiek zechcesz) mają zadziwiające skłonności reagowania na niepokój/lęk/strach/stres/cokolwiek zechcesz najdziwniejszymi sposobami. Takie oderwanie się od siebie, trochę na zasadzie "to nie mnie to dotyka" wcale nie wydaje się najrzadszym. Szkoda, że na dłuższą (a pewnie i na krószą) metę wcale nie chce działać... Lilo śpi, więc o niej nic nie powiem:)
Dziwnie podziałała na mnie wizja Lilo jako małej dziewczynki, a jeszcze dziwniej- Gabriela, który ją w tej postaci poznaje. Takie nieokreślone uczucie, na zasadzie "ale jak to, poznał ją kiedy była malutka, a teraz ją pieprzy? No i kocha.". Nie wiem czemu jakoś nie potrafię się przekonać do takiego obrotu spraw, tak to u mnie działa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Isshi
anioł służebny
Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Czw 17:22, 02 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
To ostatnie, z poznaniem przyszłej kochanki gdy jest dzieckiem akurat mnie niesamowicie kręci (oh, ah, przypominaja się pisane jakoś w zeszlym roku ff z takim wątkiem ) , więc nie mam zadnych zarzutów w tej kwestii
Nadal nie przekonuje mnie Neha i raczej już nie przekona, za to na plus jest wątek spotkań o tematyce polityczno-ekonomicznej - fajnie jakby był pociągnięty dalej ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kruk_Śmierci
anioł z Zastępów
Dołączył: 19 Lut 2010
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Głębia Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pon 20:53, 06 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Przeczytane. I jestem ciekawa dalszego ciągu.
Choć mam pytanie... czy Lilith jest żywa jeszcze? Chciałabym zobaczyć jej reakcje na wieść, że została babcią... a może to ją zabiło?
A teraz na poważniej - Lilo jakoś nie powaliła mnie sobą, może to dlatego, że nie siedzę w romansach, zwłaszcza związanych z Gabrielem, aczkolwiek jego myśl "Pieprzę twoją córkę. Nie złość się, ja ją kocham." ubawiła mnie co nie miara. Och, chciałabym zobaczyć jak to mówi Asmodeuszowi, ale to by było pewnie samobójstwo... także fragment ze spotkaniem Mrocznymi mnie uradował, bo ja osobiście cierpię na niedosyt tegoż towarzystwa. Neha mnie bardzo zainteresowała i czekam na kolejne wątki z nią/ o niej.
życzę więc Wena na dalszą twórczość
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mnemosyne
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 483
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Śro 20:17, 08 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Laissez-moi revoir...
Nie będę się czepiać stylistyki, skoro to ma być na odmóżdżanie, to uznaję, że wady stylistyczne są jak najbardziej fachowym zabiegiem mającym na celu przysłużyć się obniżeniu ambicji i zrelaksowaniu czytelnika.
Klimatycznie coś zupełnie innego niż jestem przyzwyczajona czytać w twoim wydaniu. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Z jednej strony mamy premedytację do romansidłowania. Ale z drugiej rozpieściłaś mnie swoim mroczno-gorzkim klimatem, który mogłabym litrami pić, jak earl grey. Łaknę półtonów cienia, zapachu słonych łez i pewnego ponuractwa, które tak pięknie ci wychodzi. Cóż, po prostu taka mało radosna i mało różowa ze mnie czytelniczka xD lubię trupy i flaki, a nie zakochane pary, o. A propos - ktoś mi tu miał napisać o Lilith i Samaelu...
Lilo. Lilo i Stich. Taka bajka była, jakby kto nie wiedział ;p I ta Lilo jest dla mnie bardziej Liliją. Nie to, że piękna i przez to MAry Sue. Pal licho, niech sobie będzie piękniejsza niż Lilith (aczkolwiek wątpię). Jednak jest w niej coś takiego... w jej sposobie bycia, zachowaniu, samych jej myślach. To coś, co sprawia, że - o zgrozo i zgryzoto! - ona jest, jak Bella Swan! Różni ją tylko to, że chyba lepiej się ubiera. A za Blehlą to ja nie przepadam, więc natychmiastowe skojarzenie Lilo z tą "heroiną" od razu odrzuca mnie od bohaterki. Jej romans z Gabrielem jest dla mnie nie do wyobrażenia. Nie ze względu na bleh-lowatość, tylko jakoś sobie Dżibrila nie mogę umiejscowić na naiwnych schadzkach w roli niedojrzałego Romeo, który posuwałby córkę Asmodeusza. Coś nie leży w tym obrazku (poza tym, że oni leżą i kopulują) Już prędzej bym sobie przyswoiła Gabriela z Nehą, ona ma więcej ikry i nie jest naiwnym dzieciątkiem, jak jej córeczka. Swoją drogą, gdyby odjąć scenę rypania, to Lilo byłaby jak Zoe, mdłą bezą.
Ale że od czasu do czasu lubimy zjeść coś słodkiego i kalorycznego, jak bezowe ciastko, to nie skreslam tego tworu czytać się da. Spełnia swoją rolę, czyli odmóżdża.
a ja odkryłam podwójne dno w twoim działaniu Lux!!! Przejrzałam cię, ha! spejalnie piszesz i wrzucasz taki tekst, żebyśmy odczuli silniejszy głód na twoje świetne dzieła. Nakarmisz nas słodyczami, a potem wrzucisz kociołek piołunu, a my padniemy ci do stóp.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group deox v1.2 //
Theme created by Sopel &
Download
|