|
.:: SATOR ::. Forum fanklubu serii anielskiej Mai Lidii Kossakowskiej |
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lukseja
Eon
Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:22, 08 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Mnemo, po prawdzie nie miałam ochoty niczego takiego robić, ale widzę, że masz swoje argumenty, by mnie przekonać... Nie wiem tylko, czy umiem wrócić do stylu, który po prostu zmieniłam.
Poza tym... Dlaczego nikt nie daje Lilo szansy? Lilo i Neha są do siebie bardzo podobne, po prostu Lilo się jeszcze nie ujawniła, zresztą to jest marysuistyczna terapia, dajcie mi czas i szansę.
Chciałabym, żeby ten tekst był czytany jako coś z podwójnym dnem - jest głupi, jest tępy, sraty-taty. Ale ma pewną treść pod spodem, która stopniowo się ujawni...
A na razie dzisiaj postaram się wrzucić poprawiony kolejny odcinek:)
Komciujcie!
*no co, zawsze chciałam to powiedzieć!!!*
- Tato! Czy to są archaniołowie?! – padło pytanie w stronę Asmodeusza, ale patrzyła tylko na siedzącego naprzeciwko niej Gabriela.
A on nigdy nie widział bardziej anielskiego dziecka.
***
Nigdy nie widział brudniejszego dziecka.
Mogła mieć może pięć lat, ale coś w jej oczach mówiło mu, że jest od niego starsza o tysiąclecia.
Stała przed nim, władcą Otchłani, na progu sypiącej się chaty ulokowanej na obrzeżach Limbo i patrzyła nieufnie. Spojrzenie czerwonych oczu zadawało mu pytania o naturę wszechświata, kolor gwiazd i, nie wiedzieć czemu, dobry opis smaku truskawek.
Mimo mądrości czerwonych ślepek, kiedy zdecydowała się odezwać, pytanie było więcej niż proste:
- Masz może chleb?
Podszedł bliżej i klęknął na jedno kolano w bezpiecznej odległości od niej. Nie myślał o tym, że pobrudzi czarne, eleganckie spodnie.
- Nie, nie mam – odpowiedział wprost, a dziewczynka zamyśliła się.
- Szkoda – oceniła krótko i nadal stała patrząc na niego.
- Gdzie twoja mama? – napchał ton głosu taką neutralnością, aż wypowiedziane zdanie zabrzmiało sztucznie, zawisło między nimi.
- W domu – wzruszyła ramionami dziewczynka i przechyliła główkę, by lepiej mu się przyjrzeć. - Masz ładne skrzydła – oznajmiła po długim namyśle głębokim głosem, jaki zdarza się dzieciom.
- Twoje także są niczego sobie.
Skrzydła Lucyfera pozostały pierzaste, tylko zszarzały z wiekiem nabierając intensywnie stalowej barwy z przebłyskiem błękitu.
- Jak masz na imię? – spytał.
- Neha – odparła dziewczynka.
Neha, powtórzył w myślach. Coś było w tym imieniu ciężkiego, ale i prostego. Dwie sylaby czystego znaczenia.
Neha znaczy miłość w indyjskim, przypomniał sobie nagle ziemskie języki Lucyfer. Neha znaczy miłość, albo deszcz, zależy jak patrzeć na sanskryt. Aż otworzył ze zdumienia usta.
Dziewczynka miała na imię Miłość. Jej matka musiała nadać jej imię przez kompletny przypadek, pewnie spodobała jej się zbitka dwóch słów. Poza tym to brzmi jak imię dla wieśniaczki albo nazwa ciężkiej choroby. Kto normalny w Otchłani nazwałby dziecko Neha?
Jego zamyślenie przerwała wychudła postać nagle wychodząca z chaty. W przeciwieństwie do córki, matka ubrana była pięknie. Długa suknia, kolczyki, brązowe loki. Jej urodę psuł fakt, że połowę twarzy miała we krwi i fakt, że zgięta w pół trzymała się za brzuch.
Jak tylko wypadła za próg chaty, zwymiotowała obficie gdzieś tuż obok córki.
Kiedy torsje przestały wstrząsać jej ciałem, otarła usta dłonią i wyprostowała się. Na widok Lucyfera przybrała uśmiech, który w jej mniemaniu miał być zachęcający.
- Witaj – puściła do niego oczko.
- Zabieram ją – oświadczył Władca Otchłani biorąc dziewczynę na ręcę. Nie wyrywała się, tylko wpatrzyła w matkę.
- Mamo?
- Zapłać mi za nią – powiedziała ladacznica. Pan Otchłani bezwiednie rozłożył skrzydła w ślepej agresji. Ostrożnie postawił dziecko na ziemi.
W oczach kobiety nie było niczego. O ile zwykła dziwka powinna paść na kolana, ona nie bała się niczego.
- Zapłać mi za nią, to dam ci spokój. Jesteś panem Otchłani, ciesz się, że nie żądam pieniędzy regularnie.
Lucyfer nie strzelił kobiety w twarz tylko dlatego, że Neha patrzyła.
- Mamo? Co się dzieje?
Kobieta po raz pierwszy od wyjścia z chaty popatrzyła na córkę. Jej spojrzenie było dziwne. Ani czułe, ani agresywne. Jakby widziała posłusznego psa, co oznaczało, że wszystko jest na swoim miejscu.
- Chcesz iść z tym panem?
- Nie! – zaprotestowała Neha i pobiegła wtulić głowę w uda matki. Ta odsunęła ją.
- Pójdziesz, pójdziesz.
- Tak łatwo się jej pozbywasz? – wysyczał cicho Lucyfer.
- Bachor to ciężar. Zwłaszcza taki bachor.
Władca Otchłani podniósł dziewczynkę, która nagle zaczęła płakać.
Kiedy przycisnął ją mocniej, poczuł smród od dawna niemytego ciała. Dziewczynka śmierdziała. Lucyfer zamarł w odruchu odsunięcia od siebie małego ciałka. Nie powinien jej odpychać. Ale z bliska smród był nie do wytrzymania.
- Dostaniesz pieniądze – oznajmił i odwrócił się.
Neha wyrywała się z jego objęć w kierunku stojącej na progu, obojętnej matki.
Kiedy byli już daleko, Galena poszła zmyć krew z twarzy, a następnie opuścić ruderę ostatniego kochanka. Tym razem ciężar córki, której ani nie umiała kochać, ani nienawidzić, nie obciążał już jej barków.
***
Dywan przeniósł ją do Pandemonium.
Lucyfer nie był tam, gdzie się go spodziewała. Zamiast na Czarnym Tronie, niech szlag trafi tę nazwę, siedział w swoim gabinecie i udawał, że politykuje.
A tak naprawdę pisał.
Neha bezwiednie rozpromieniła się na jego widok.
- Cześć, maleńka – powitał ją poufale Pan Otchłani i jego oczy zabłyszczały. Po tylu latach nadal byli sobą nawzajem zachwyceni.
- Co piszesz? – spytała rozsiadając się wygodnie na krześle naprzeciwko niego.
- Aaa… takie tam… raporty.
- I to dlatego masz wyraz twarzy pisarza w mękach twórczych? – spytała niewinnie.
Lucyfer spojrzał na nią spode łba, ale z uśmiechem.
- Takie małe wierszyki…
- Pokaż – wyciągnęła rękę. Władca Otchłani westchnął jak ktoś pokonany po długiej batalii i podał jej pergamin.
- Ciemność – szepczą pióra – to tylko zmiana dźwięku./ Pasuje do kształtu ciała, kiedy w nią spadasz. / A spadając jesteś w Jego ręku.
Lucyfer zakrył twarz dłońmi słysząc własne wypociny.
- Kiedy tego słucham, to jest dużo gorsze, niż kiedy to piszę – wyjęczał.
- Zawsze tak jest – uśmiechnęła się Neha oddając mu pergamin.
- Co tam? - spytał rytualnie i odchylił się na krześle splatając dłonie.
- Wszystko w porządku – skłamała Neha z szerokim, pięknym uśmiechem kobiety, która miała całe lata, by nauczyć się kłamać. Uśmiech wyszedł tak prawdziwie dlatego, że odpowiadając na pytanie nie myślała o problemach, tylko o tym, jak strasznie kocha tego jasnowłosego mężczyznę.
- A u ciebie? – Lucyfer skrzywił się na to pytanie, jakby kazała mu zjeść cytrynę.
- Weź. Nadal są problemy z tym przemytem w Limbo, i nadal nie wiemy, kto za nimi stoi.
Ktoś przemycał do Limbo czarne diamenty, wydobywane tylko w kilku kopalniach w Otchłani. Za jeden taki, nawet mały i ze skazą, można było sobie kupić miasteczko. Bo zanim się trafiło na choćby jeden, trzeba było przekopać tony kamienia. Proceder należało ukrócić, bo kradzież mocno nadszarpywała budżet.
Neha mimowolnie zacisnęła palce, aż zbielały jej kostki. Serdeczny palec prawej ręki był ozdobiony właśnie takim diamentem – obydwoje z Asmodeuszem nie nosili obrączek, tylko ona pierścionek zaręczynowy. To była jej decyzja. Nie chciała, by żadne z nich czuło się związane małżeństwem. Ono miało ich uwalniać, nie wiązać.
- A kiedy następne spotkanie koalicji? – spytała specjalnie dla niego modulując głos w najczulszy z możliwych. I nie kosztowało ją to wiele.
- Kiedy panowie archaniołowie znajdą czas – oznajmił Lucyfer i przeciągnął się. – Ostatnio ponoć wszyscy poza Michałem są niebywale zajęci.
Neha uśmiechnęła się. Miała wrażenie, że kilka minut, które spędziła w gabinecie demona przywróciły jej jakąś część światła. W końcu je niósł.
Rozmawiali jeszcze chwilę, kiedy Neha postanowiła uciec na Ziemię. Na parę godzin, jak zawsze robiła, kiedy potrzebowała pomyśleć.
Pożegnali się, trzymała już dłoń na klamce, kiedy zatrzymał ją głos byłego archanioła.
- Neha?
- Tak?
- Kocham cię, maleńka.
Uśmiechnęła się, jakby czerwone wargi były cięciem sztyletu na twarzy i zanim zdążył cokolwiek jeszcze powiedzieć uciekła, by się nie rozpłakać od nadmiaru niewypowiedzianych słów.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lukseja dnia Śro 20:52, 08 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Marcina
Samica Alfa
Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: skądinąd Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Śro 22:48, 08 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
To ja powiem:
1. rozwija się w kierunku czegoś, co jest DOBRE Ciekawe, dokąd zaprowadzi.
2. nie komentuję, ale nawiedzam i czytam.
Howgh
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lukseja
Eon
Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:56, 08 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Jeśli mogę prosić - czy ten temat "Lilo" może być na komentarze?
A w temacie, który za chwilę założę, skleję fotografie w jedną całość i będę tam doklejać?
No.
Się zgadzam.
M.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mnemosyne
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 483
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Czw 19:57, 09 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Czy zmiana stylu jest na inny czy na ten właśnie? ;> Jeśli na ten właśnie, to mam sceptyczne podejście. A jako etap przejściowy ok.
Tak odnośnie fabuły - skoro Gabriel kogoś ma, Asmodeusz żonę ma, to czy Lucyfer dostanie kochanicę? (albo kochanka, co kto woli - aby życie miało smaczek, raz dziewczyna raz chłopaczek)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lukseja
Eon
Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:00, 09 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Nie wiem, Mnemo. Nie wiem co w końcu wyrośnie z mojego stylu. Ale czy to straszna wiadomość, jeśli nie wrócę do tamtego...?
Nie planowałam nikogo dla Lucyfera, prawdę powiedziawszy...
Ale cholera wie. Jeszcze wczoraj Neha nie miała mieć kochanka, więc cholera wie. Zauważyłam, że ten pomysł jest stary. Lilo pierwszy raz pojawiła się w mojej głowie ponad rok temu. Teraz to się jakoś zmienia, obudowuje w szczegóły. I te szczegóły zmieniają wszystko. Nie wiem co się tam stanie tak po prawdzie.
Mnemo, opowiedz mi o tym, jak i co ci się nie podoba. Ja lubię pisać tak, żeby ci się podobało...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kruk_Śmierci
anioł z Zastępów
Dołączył: 19 Lut 2010
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Głębia Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Czw 21:14, 09 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Mogę szczerze rzec - od teraz, gdy pan Głębi wydaje się mieć większą rolę, wsiąkłam. Strasznie spodobało mi się to przejście, z "bardziej anielskiego dziecka" do najbardziej brudnego. I Lucyfer bardzo Lampkowaty. Jakoś nie zdziwiłoby mnie, gdyby w kanonie też przygarnął jakieś całkiem obce dziecko, przejęty jego niedolą.
Dywan przeniósł ją do Pandemonium.
Lucyfer nie był tam, gdzie się go spodziewała. Zamiast na Czarnym Tronie, niech szlag trafi tę nazwę, siedział w swoim gabinecie i udawał, że politykuje.
A tak naprawdę pisał.
Urzekł mnie ten tekst : ) Przy okazji, cieszę się, że nie jestem jedyną uważającą, że Lucek mógłby i poezję pisać. A tak na marginesie, czy to jakiś cytat, czy sama wymyśliłaś? Bardzo udany.
Osobiście nie umiem widzieć Lucyfera w stanie zakochania. Ma wiele cech, które by były idealne dla kochanka, ale, hmmm... jakoś nie umiem sobie tego wyobrazić, by przełożył własne szczęście nad obowiązkami, czy bezpieczeństwem najbliższych.
Aczkolwiek jestem bardzo ciekawa rozwoju całej tej sytuacji.
*wyciąga łapki po dokładkę* proszę o więcej! : )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mnemosyne
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 483
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Sob 17:46, 11 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Lukseja napisał: | Nie wiem, Mnemo. Nie wiem co w końcu wyrośnie z mojego stylu. Ale czy to straszna wiadomość, jeśli nie wrócę do tamtego...? |
Kiedy piszesz, że nie wiesz co powstanie z tego stylu, martwię się coraz mniej. Sprzeczność, być może. Ale twoja niepewność co do samego efektu, jaki chcesz osiągnąć, daje mi taką pokręconą gwarancję, że to co się z niego rozwinie będzie akuratne. Będzie luksejowe w takim czy innym stopniu. Z jednej strony na pewno będzie mi brakowało tamtego mrocznego i dobijającego stylu. To chyba normalne. Ale z cierpliwością czekam na ukierunkowanie zmian. Wiesz, o ciebie się jakoś nie martwię, że pójdziesz w złym kierunku. On może być zaskakujący i początkowo niezrozumiały dla większości, ale na pewno będzie luksejowaty. A to oznacza, że będzie szczery. Więc to nic strasznego, a raczej wspaniałego.
Cytat: | Mnemo, opowiedz mi o tym, jak i co ci się nie podoba. Ja lubię pisać tak, żeby ci się podobało... |
Jeżeli choldzi konkretnie o opowiadanie, to nie podoba mi się płytkość Lilo. W sensie, że jej postać sprawia wrażenie płytkiej. Wiem, ostrzegałaś na początku, że to marysuistyczne, jednak nawet niektóre mary sue bywają znośne. Jakieś takie lepiej zarysowane. Brakuje mi u Lilo charakterku. Nie musi krzyczeć, nie musi być buntowniczką czy wyzwolicielką. Po prostu sprawia wrażenie, że nie ma własnego kręgosłupa. Jest pięknym kwiatem, który na pewno ma świadomość z tego, jak inni się nim zachwycają, ale w ogóle tego nie wykorzystuje. A jest przecież córką Asmodeusza, córką Nehy, wnuczką Lilith i Sammaela! Brak choćby piętna rodzinnego, jakiejkolwiek wrednej cechy pod skórą, z którą mogłaby się zmagać. Zwykle tak dobrze kreślisz postacie. Nawret jeżeli kogoś nie lubię w twoich opowiadaniach, to budzi jakiekolwiek emocje, wiem, że ma swój własny wkurzający charakterek. Lilo po mnie spływa i mogłaby nie istnieć.
Teraz podkarmię ci autorskie ego i nasłodzę, bo pozachwycam się tym ostatnim skrawkiem, który właśnie przeczytałam. Neha początkowo wydawała mi się tendencyjna, przewidywalna. To, że ma tak dobre relacje z Lucyferem, etc. Ale w ostatnim fragmencie pokazałaś ją od strony, która mnie zachwyciła. To pewnie sadystyczne, ale urzekło mnie jej rozpaczliwe wewnętrzne płaszczenie się przed Asmodeuszem. Oczywiście czynami tego niemal nie zdradza, tylko to jedno wtargnięcie, nad którym i tak miała częściową kontrolę. Ale jej wewnętrzne rozkapryszone i głupio pragnące uwagi, miłości dziecko. A tam dziecko, kobieta, dziewczyna, nastolatka, heroina. I ten zimny Asmodeusz - bosssskość! Kurcze, jak czytam to, co piszę, twierdzę coraz bardziej, że jestem dziwna. Sadystyczno-masochistyczna. Ale jakaś pokręcona część mnie, łaknąca dramatyzmu i walki, rajcuje się tym. Bólem Nehy, która tak obłędnie kocha Asmodeusza. Która z tej miłości, z tego swojego egoistycznego zapotrzebowania na bycie w centrum jego świata, chce mu porozbijać wszystko, chce zrobić scene. A jednocześnie tak kocha jego i ich pozycję w tym świecie, że powstrzymuje się od scen. Wydaje się, że ona to chowa w sobie by zachować własną godność. Żeby nie dać innym satyfakcji z plotek, żeby kurtyzany nie miały ubawy. Gówno prawda. To jest odwieczna kobieca głupota, aby powstrzymać się od czegoś tylko dlatego, że mogłoby ukochanemu sprawić przykrość. Sprawić, że spojrzy na nas jak na wariatkę, że odrzuci i będzie miał wątpliwości. Bo lepsza jest ciepła ignorancja, niż czuć od niego pogardę. Katuj, tratuj, ja wybaczę wszystko ci, jak bratuj. Bij mnie, rżnij mnie, mów mi dziwko.
Mimo wszystko, mam tę głupią, romantyczną nadzieję, że Neha pozostanie z Asmodeuszem. Kochanek to jedna kwestia, ale ona z nim zostanie. Bo kochanek może być cudowny i wymarzony i wart niej, ale ona należy do Asmodeusza. I nic tego nie zmieni. Choćby miała cierpieć i płakać i być jak księżniczka zamknięta w swojej szklanej wierzy, ona jest jego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lukseja
Eon
Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:05, 11 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Czytałam to godzinę temu, ale wracam się nakarmić. O jak mi dobrze, tak mi dobrze, tak mi rób.
Ciekawie widzisz Nehę. W pierwszym odruchu zatkało mnie i dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że rzeczywiście w sumie nie opisałam jakoś lepiej co Asmodeusz takiego robi, że ona wariuje...
Ale opiszę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mnemosyne
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 483
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Sob 19:09, 11 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
To ja czekam, aż opiszesz. Co by móc sie pozachwycać, ponapawać i wymyślić nowe pokręcone teorie.
Wiesz, to jest dobre w twojej zmianie stylu, że mogę sobie dorobić jeszcze więcej ideologii niż zwykle.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lukseja
Eon
Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:16, 11 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Czy zmiana jest na dużo gorszą?
Mam dziwne przeczucie, że mój styl teraz będzie nadal mroczny, ale w zupełnie inny sposób...
I teraz mam zagwozdkę. Czy w dzisiejszej fotografii Neha, Asmodeusz, czy może wreszcie znowu Lilo...
Pojawi się do północy. Lubię pisać te fotografie, działają jako terapia:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mnemosyne
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 483
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Sob 19:31, 11 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
1) Nie ocenię czy zmiana jest na dużo gorszą, bo jesteś wciąż w trakcie zmiany, nie mamy jeszcze gotowego stabilnego produktu.
2) Nie wiem, czy będzie mroczny. Na razie to półtony.
3) Asmodeusz lub ktoś zupełnie zupełnie inny (Azazel!)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lukseja
Eon
Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:32, 11 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Okej, przyjęłam, dzięki:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Efcia
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 507
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Sob 21:17, 11 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
W zadumie mogę stwierdzić, że ta tendencja do bycia czymś dobrym została potwierdzona w kolejnych fotografiach. Tak naprawdę to już nie tylko tendencja, a bycie czymś dobrym. Zwłaszcza końcowe fragmenty z Nehą (uwielbiam takie przeskoki w narracji, to tak na marginesie).
Cały tekst zaczął się od Lilo, do której strawienia byłam średnio zdolna. Następnie pojawiła się Neha, której pierwszy występ też zachwytu we mnie nie wywołał.
Ale teraz... Podobał mi się kontrast pomiędzy anielskością, a brudem i smrodem niemytego ciała. I może to w gruncie rzeczy nie był chwyt wysublimowany, ani oryginalny, ale zwyczajnie dobrze funkcjonuje w tym tekście. I daje Nesze przeszłość.
Naprawdę dobra jest fotografia Razjela, jego przemyślenia, niby proste, ale jakieś takie ludzkie. I drogie kamienie po kopytami...
Zaskoczyła mnie ziemia w 2057 r., nie spodziewałam się dostać tutaj (dosyć apokaliptyczną zresztą) wizję przyszłości. I ten deszcz, którym dzisiaj wciąż jeszcze można się cieszyć, a który za te 47 lat ma tylko niszczyć (diabełek w mojej duszy pyta jak w takim razie wyglądają pocałunki pojednania w komediach romantycznych, skoro te podczas letniej ulewy odpadają). Świat zakazów, nakazów i dobrych porad. A w tym wszystkim Neha. Na pierwszy rzut oka: wolna. A w głębi duszy zapętlona, zagubiona i niepewna. Zniewolona uczuciem, które trwa, ale nie tak jak trwać miało.
Świetnie, że wprowadzasz Lucyfera, byłoby wstyd i szkoda, gdybyś go w tym tekście nie zawarła. W końcu jesteś swoistą specjalistką od niego.
Lilo nadal nie lubię, ale w końcu tak naprawdę w ostatnich Fotografiach występowała li tylko w postaci krótkich wzmianek. Pewnie dlatego ten króciutki przecież fragment z Gabrielem rozmyślającym o Lilo wybił mnie z klimatu i zwyczajnie zirytował.
I pisz, pisz, postaram się komciować bardziej na bieżąco (jak skończę te analizy to będę miała więcej czasu ta takie rzeczy)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group deox v1.2 //
Theme created by Sopel &
Download
|