|
.:: SATOR ::. Forum fanklubu serii anielskiej Mai Lidii Kossakowskiej |
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruk_Śmierci
anioł z Zastępów
Dołączył: 19 Lut 2010
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Głębia Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Śro 19:32, 03 Mar 2010 Temat postu: historie z mroków Głębi... |
|
|
od jakiegoś czasu piszę opowiadanka, to krótszej, to dłuższej formy, skupiające się wokół Lucyfera i jego najbliższego grona przede wszystkim. wszystkie one należą do mego skromnego cyklu pt.: Historie z mroków Głębi.
dziś - w ramach samobójczego nastroju - chciałabym zaprezentować jedno z moich wypocin.
pragnę też na wstępie bardzo podziękować swojej Wszechistocie (rey line), za wsparcie i pomoc wszelaką ; ) (ale nie będę ci bić pokłonów, wystarczy, że noszę twoją torbę XD)
ZAPRAGNĄĆ WIERZYĆ (historia widziana w obrazach)
Babillo malował ukazując prawdę. Młody seledynowowłosy demon wiedział o tym najlepiej, będąc jego uczniem. Jednak nie mógł zrozumieć, dlaczego jego mentor malował akurat portret dopiero co Upadłego Anioła. Większą zagadką było, dlaczego to robi, skoro zawsze stronił od portretowania.
- Widzisz Asmo, lubię wyzwania – artysta rzekł mu pewnej nocy, gdy obraz stał na sztaludze, dosychając.
- Wyzwania czego? – zapytał dalej nie rozumiejąc. Malarz objął go ramieniem, niemal po ojcowsku. - Głębia jest miejscem innym niż Niebo, a ten Upadły ma wielkie nadzieje. Chcę zobaczyć kto kogo bardziej zmieni. On Głębię, czy Głębia jego.
Asmodeusz skrzywił się.
– To, po co go malować? - Artysta zaśmiał się.
– Portretuję prawdę, mój uczniu. Kronikarze piszą księgi, nie szczędząc kłamstw; ja maluję tylko to, co widzę.
Młodzieniec miał mieszane uczucia, co do aniołów. Jego ojciec, Samael, był jednym z nich, choć Upadł o wiele wcześniej niż niedawny Bunt Lucyfera, wygnany przez samą Jasność. A teraz wygnańcy i buntownicy stali się władcami Głębi. Nie wierzył, że anioły mają w sobie dobre serca, czy przynoszą nadzieje. Znał w końcu swego ojca. Jednak, gdy patrzył na obraz, jego uczucia mieszały się jeszcze bardziej. Bowiem na płótnie widział mężczyznę, pięknego o doskonałych proporcjach twarzy i ciała, jak wspaniała rzeźba wykuta w chłodnym marmurze samą ręką Najwyższego. Jego białe skrzydła wydawały się odbijać blask Jasności, choć były poszarpane i zakurzone wiecznością Upadku. Krótko ostrzyżone włosy, o kolorze jasnym niczym najczystszy piasek, niemal białymi kosmykami zdobiły jego czoło koroną z białego złota... Koroną ideałów, romantycznej duszy, otwartości umysłu.
Na ustach zaciśniętych, odbijała się zaciekłość, z jaką bronił swoich słów. Wyraźne kości policzkowe, łączące się z wydatną szczęką, ciągle nawykały odpowiadać spokojem na drwiny możnowładców.
I te oczy - szare, zimne, zmęczone. Pod powierzchnią tych bezkresnych i niespokojnych tafli duszy, czaiły się wielkie marzenia i chęć zmiany świata na lepsze. Było tam światło, przygaszone jednak goryczą porażki, nadające mu wzrok smutnego Wygnańca, który już nigdy nie ujrzy swego obiecanego Raju.
Coś było w jego postawie - dumnej i pokornej jednocześnie, ze Światłem i Mrokiem, zrównoważonym w jednym ciele i duszy. Te naiwności wiary, będące słabością, a zarazem siłą sportretowanego, wydawały się demonowi na tyle ciekawe, że obiecał dać Upadłemu Aniołowi szanse.
Kto kogo zmieni. - powiedział artysta, a Mod chciał to zobaczyć.
Kilka wieków później, wielki malarz Głębi jeszcze raz sportretował swego władcę. A jego uczeń przyszedł zobaczyć prawdę.
Na obrazie nadal widział tego samego przystojnego mężczyznę, choć zaszły w nim zmiany. Włosy były jeszcze bardziej jasne, bo przyprószone zmartwieniami zbielały. Skrzydła ze śnieżnobiałego koloru, zbladły, poszarzały jakby promienie słońca nie dotknęły ich od wieków. Usta, choć nadal nie nawykłe do kłamstw, były zaciśnięte mocno w determinacji by nie krzyczeć i nie tracić godności, gdy za plecami właściciela arystokraci drwią. Jednak w kącikach czaił się ironiczny uśmiech, gorzki i cyniczny.
I oczy – szare, niespokojne tafle mórz, z wielkimi marzeniami i chęcią zmian na ich dnie. Oczy dobrze wiedzące, że każdy wzniosły pomysł uderzy jak grochem w mur zasiedziałeś w gnuśnościach arystokracji Głębi. Oczy ciągle pełne goryczy, pomału ustępującej miejsca akceptacji losu. I Światło, nadal jak serce na dłoni.
Mod obserwował swego mentora, który w krytycznym milczeniu patrzył na swe dzieło, jakby szukając skaz, czy zaniedbania. Przed wyjściem z pracowni , na jego ustach błąkał się nikły uśmiech, choć Asmodeusz nie wiedział, czy z dzieła, czy z szatana, artysta był zadowolony.
Frajer, pomyślał tylko o Upadłym Aniele, dziwnie zły, że ten okazał się być inny, niż jego ojciec, Samael.
Mijał kolejny wiek, a Babillo malował znowu. Asmodeusz patrzył na wprawne ręce artysty, kierujące pewnie pędzlami po płótnie. Palce malarza zakreślały zmęczone polityką rysy władcy. Nakładały ciężar spalonego Nieba i niespełnionych nadziei na barczyste plecy i ramiona Lucyfera. Obdzierały z czystości pióra, którym wydarto blask, a jednak ciągle błyszczały pięknem. Na czole odciskając piętno wygnańca i wyrzutka, nawet pośród własnych poddanych. Wyraźnie widać było kłębiące się wzburzone myśli władcy. Zmartwienia marszczyły jego brwi.
Palce artysty nakładały szarość niespokojnych oczu, z coraz zimniejszym blaskiem. Oczy mądre, w pełni doświadczone klęskami, choć wciąż rozmarzone. Widoczne w nich serce, kute przez wieki nieszczęściami, gniewem, zdradzonymi ideałami, stygło powoli i krzepło, zamieniając się w żelazo. Bo okute serce nie pęka.
Na tle czarnych kpin, boleści, nieprawości, kłamstw oraz zbrodni, Lucyfer wydawał się być promieniem latarni, by patrzący nie błądził w mrokach Głębi.
Babillo gwizdał pod nosem jakąś starą zapomnianą pieśń, dziwnie ożywiony i radosny, jakby właśnie wygrał zakład z samym regentem Nieba. Modo stał za jego plecami, w ciszy. Prawda wydawała mu się śmieszna, wręcz cyniczna nawet jak na Głębię. Upadły Anioł, Najmroczniejszy z Mrocznych, ciągle Niósł Światło.
Kolejne obrazy mistrza nie wiele różniły się od siebie. Tylko gorycz, żal, zmęczenie wżynało się mocniej w ciało i umysł pełen marzeń i wzniosłych ideałów. Drwiny arystokracji kształtowały hardy kark władcy, a przelana niewinna krew ścierała sen z jego powiek. Ciemność Głębi próbowała rozszarpać swego pana, lecz ten ciągle utkany był z światła porannej zorzy. Skrzydła stężały i ścierpły w zbyt długiej niewoli, spragnione wolnego lotu i swobody. Pióra zszarzały z braku Jasności. Ale trwał on, pomimo wszystkich klęsk. On co Upadł, ale – o ironio, ciągle był zwycięski.
A Mod się krzywił, nie mogąc znieść tego widoku.
- Wiesz kto zasługuje na miano zwycięzcy? – zapytał mistrz znienacka.
- Ten co wygrywa?
- Ten co nawet jeśli przegrał, do końca pozostał wierny sobie. Bo wiesz, Asmodeuszu, kto nie umie być wierny sobie, nigdy nie będzie lojalnym wobec innych.
Młody demon spojrzał na swego mentora.
– Lubisz go, prawda?
Mistrz się uśmiechnął, podchodząc do okna.
– Istnieję od eonów lat, Mod. Widziałem Jasność, widziałem co zrobiono z Głębią. Pamiętasz jak pytałeś mnie, czemu nie lubię malować portretów?
Asmodeusz przytaknął mu, skupiając się na słowach swego mistrza, który nigdy nie podał mu powodu swego zachowania.
- Od mileniów jest pełno chętnych na to. Gotowi płacić mi krocie za portret – Babillo zaśmiał się, drwiąco. – Demony i demonice, chętni, by zaspokoić swoją próżną dumę, połechtać ego, w końcu pochwalić się, by innych zżerała zazdrość. Przestało mnie to bawić, gdy za każdym razem miałem malować to samo. Chore, wyuzdane myśli, nieważką i głupią pychę, głupotę, zadufanie w sobie. Głębia jest tego pełna. Lucyfer stał się dla mnie wyzwaniem, by namalować coś nowego, bo niemal zapomniałem jak wyglądają inne uczucia, wiara w niematerialne wartości, jak równość, czy honor. To jest światło, Mod, pozwalające mi wyjść z mgły i szarzyzny codzienności, w której błądziłem od eonów lat!
- Wiele nie zmienił w tej Głębi – zauważył z przekąsem seledynowowłosy demon, także wyglądając przez okno. Babillo zjeżył się, zły. – Czy te wszystkie lekcje malowania Jeziora Płomieni poszły na marne? Traciłem czas na ciebie?
Mod drgnął, niepewny zmianą nastroju malarza.
- Jezioro Płomieni jest jak Głębia. Widzisz przede wszystkim czerwień. Ale jeśli umiesz naprawdę patrzeć, dostrzeżesz załamanie fal. Dostrzeżesz prawdę, bo czerwień jeziora jest różna. To co Lucyfer zmienił, to nie prawa arystokracji. To serca, Asmodeuszu, serca! Wyjdź na ulicę, a zobaczysz pomiędzy tłumem nędzarzy, demony mające odwagę marzyć. Którzy wierzą w te same wartości, co on. Którzy ciągle podnoszą się z upadków i zaczynają od nowa budować swoje życia, chociażby to były najgorsze ruiny. Marzenia, Asmodeuszu! Wartości, których nie możesz kupić pieniędzmi, tak samo lojalności, szacunku, czy honoru. I nawet jeśli to nic, jakiś pył na pustyni nieprawości Głębi, żaden z jego przeciwników nie potrafił tego zatrzymać. Nie było takiego złota, wpływów, czy ambicji, zdolnych do tego. Bo marzeń nie można zniewolić, czy odebrać. One umierają tylko, gdy sam przestaniesz w nie wierzyć, rozumiesz?
Asmodeusz patrzył w dal, przez okno pracowni. To spoglądał na słabo widoczne sylwetki Głębian, to na fale Jeziora Płomieni. Smakował prawdy przez długą chwilę. Miała ona nowy smak, ale nie wydawała się być zła. Bo tak naprawdę wiedział to wszystko, czuł te nieuchwytne niby zmiany już wcześniej. Tylko nie akceptował, przeczył temu. Wewnątrz siebie nadal bał się, bo jego dziedzictwem, płynącym we krwi, były zarówno kłamstwa i oszczerstwa Samaela, jak wyrachowane okrucieństwo Lilith.
- Mod – poczuł ciężką rękę malarza na swym drobnym ramieniu, ale się nie odwrócił. – On został stworzony w blasku chwały Jasności. Żył w niebie, wieki walczył w jego obronie. Nawet jeśli to Samael go pchnął w szaleństwo Buntu, to Lucyfer nie walczył o jego słowa, a o swoje ideały. I spójrz, znalazł się tu, nie obeznany ze zwyczajami Głębi, a ta, choć zabrała mu tak wiele, nadal nie wygrała. A ty się tu urodziłeś, wychowałeś na jej łonie. Jeśli jego nie zniszczyło bycie sobą tutaj, to czemu miałoby zniszczyć ciebie?
Asmodeusz oparł głowę o framugę okna. Marmur był zimny w dotyku. Przymknął zmęczone, fioletowe oczu. Z jego bladych ust dobiegł cichy szept.
– Nie zaakceptuje mnie.
Malarz prychnął.
- Młody, słuchaj swego mistrza, bo nie mam zwyczaju się powtarzać. Odkąd tylko Lucyfer pojawił się na progu Głębi, wydajesz się nie odrywać wzroku od niego. Bo on właśnie taki jest. Głębianie albo go nie lubią, podświadomie wyczuwając to niemal oślepiające do bólu Światło dane mu przez Jasność, albo właśnie chcą iść do niego, zwabieni jak ćmy z ciemności. Nie jesteś złą osobą, Mod. Nie jesteś też swoimi rodzicami. On to zrozumie.
Seledynowowłosy Mroczny odchylił głowę śmiejąc się śmiechem pustym i pozbawionym jakiejkolwiek radości.
– Oh, jasne. Podejdę do niego i powiem ‘hej, jestem synem Samaela, na pewno pamiętasz, ten ryży, co cię wpakował w to gówno. Ale wiesz, ja taki nie jestem, bo tak naprawdę jestem miłym gościem. Zostaniemy przyjaciółmi? Bo obaj mamy skopane życie...’
- Cóż, ładnie to ująłeś... – przerwał mu obcy głos, dobiegający z progu pracowni. Na poły rozbawiony, na poły zmęczony. Asmodeusz zamarł, gdy zrozumiał, że Lucyfer stoi przed nim, w drzwiach, a za nim tłoczyła się służba malarza.
- Jestem rad, że znalazłeś czas dla mnie – Babillo rzucił radośnie, klepiąc w plecy Asmodeusza, który nadal stał w szoku. – Mod, czy wspominałem ci, że zaprosiłem władcę Głębi na kolację? Nie? Cóż, taki starczy już wiek, jak widać.
Młody demon posłał mu mordercze spojrzenie zmrużonych fiołkowych oczu. Wielu lękało się tego zimnego spojrzenia, lecz malarz nawet nie zareagował, kontynuując uprzednią rozmowę z nowoprzybyłym gościem.
– Jak tam rozmowa z Baalem? Słyszałem, że Kruki ostatnio przedobrzyli.
Lucyfer zmęczonym gestem przetarł swoje krótko ostrzyżone włosy.
– Jak widać żyję, to chyba nie było tak źle.
- Pamiętasz Asmodeusza? – malarz uśmiechnął się chytrze. – Poznaliście się na ostatnim balu u Tammuza.
- Nie sposób zapomnieć – zapytany przyznał ze spokojem. Mod zjeżył się jak zły, rozgniewany kot. Wysunął butnie podbródek do przodu. Nie zamierzał czekać na nowe tyrady o swoim nieodrodnym ojczulku. – Długo już tu jesteś?
Upadły Anioł wzruszył ramionami.
- Lord Lucyfer dopiero co przybył, paniczu Asmodeuszu – z ukłonami odpowiedziała niebieskoskóra służąca. Malarz odprawił ją ruchem dłoni.
- Wybacz memu uczniowi, Lucyferze. Dziś ma po prostu gorszy dzień – Babillo ujmując ramię władcy, wyprowadził go z pracowni do salonu, schodząc na mniej zobowiązującą rozmowę. – Głodnyś? Mam ziemskie przysmaki. Czy wyobrażasz sobie, ile ludzie tam tego mają?
Asmodeusz podążał za nimi, jak zły duch, pełen buzującego gniewu na swego mistrza, który wyraźnie coś knuł. Mod sam knujący nie raz, nie lubił, gdy takowe knucie było wymierzone przeciw niemu. I choć bardzo chciał uciec, nie miał jak. Przeklinał w myślach swoją męską dumę.
Asmodeusz był zirytowany.
Spodziewał się podejrzliwych spojrzeń, czy wytykania ze strony Lucyfera, lecz ten zajęty był dysputą z Babillo, na temat literatury pierwszych wieków niebiańskich. Mod został zignorowany i nie wiedział co było gorsze – być centrum drwin ze strony władcy Głębi, czy być nie zauważonym przez takowego. Stanowczo to drugie, pomyślał zgrzytając zębami.
Problem zaczął się później, gdy na jego złośliwe docinki, Mroczny odpowiadał w spokojny, acz tak samo drwiący sposób, co jego rozmówca. Asmodeusz zazgrzytał zębami po raz drugi tego samego wieczora.
Gdyby chociaż mówili o sztuce malowanej, a nie o literaturze!, przemknęło mu po głowie ze złością. O malarstwie mógłby mówić i lśnić swoją wiedzą. Ale nie, musieli jak na złość wybrać literaturę. Babillo wiedział, że książki niebiańskich autorów nie są jego ‘konikiem’. Jednak musiał przyznać, że Lucyfer mówił ciekawie. Bez zbędnych grzeczności, patosu, ignorując niemal całkowicie sztywne wymogi etykiety. I jaką miał wiedzę! Prowadzona dyskusja była ożywiona, a każda ze stron nie tylko wymieniała poglądy, ale i słuchała się wzajemnie.
- Sądzisz, że możesz zmienić Głębie? – seledynowowłosy demon zapytał, nawet nie zauważając kiedy zaczęli mówić o polityce. Na chwilę władca Głębi zamarł. Jego długie pióra zesztywniały jakby uwiecznione w chwili oczekiwania. Lucyfer spojrzał poważnie na młodego Głębianina.
- Kiedyś myślałem, że mogę zmienić Królestwo Niebieskie. Potem trafiłem tu i zrozumiałem, że Głębia, czy Królestwo to niemal to samo. Tu się morduje i pali, a wszystko rozgrywa się między elitami. W Niebie elity też rządzą, tylko, że swoje zepsucie zasłaniają Jasnością i prawem. Więc sama Głębia i samo Niebo nie są niczemu winne. Zmienić trzeba mentalność skrzydlatych – Mroczny podrapał się w zamyśleniu po brodzie. – Czy mogę? Nie wiem, ale staram się. A ty? Chciałbyś by tu coś się zmieniło?
- Nigdy nie zależało mi na czymś takim – przyznał szczerze seledynowowłosy demon. – Ale chciałbym to zobaczyć.
Władca Głębi uśmiechnął się smutno. – Nie tylko ty...
Rozmowa trwała jeszcze długo, niemal do samego rana, aż w końcu Pan piekła podziękował za gościnę i powrócił do swych siedzib.
Mod siedział w głębokim fotelu, obserwując jak stary artysta, na kartce papieru nie wiadomo skąd nagle wziętego, pogwizdując pod nosem szkicował grafitowym rysikiem. W końcu Babillo, gdy skończył, podszedł do swego ucznia, pokazać mu swoje małe dzieło.
Największy talent Głębi nie potrzebował używać słów, by pokazać prawdę. Pozwalał mówić za siebie swojemu kunsztowi artystycznemu.
Na Asmodeusza spoglądały jego własne oczy, w szarym odcieniu fiołkowego koloru. Te oczy iskrzyły, zajęte dysputą i choć raz wolne od zmartwień czekających w domu. Usta w drwiącym uśmieszku, łagodziła błąkająca się na wargach nowopoznana radość. Seledynowe włosy, choć szarzyzną nakreślone, były w naturalnym nieładzie, wolne od drogich kamieni, bo te nagle straciły swoją wartość. Wygląd przestał się liczyć, gdy znalazło się coś ważniejszego i cenniejszego, niż próżność. Przez czoło przebiegały pędem młodzieńcze myśli, oderwane od przyziemnych uciech, interesów, czy problemów.
Asmodeusz zrozumiał, że zmian nie można zatrzymać, gdy te już ruszyły. Zmiany, jak marzenia, giną, gdy przestaje się w nie wierzyć.
I Asmodeusz zapragnął wierzyć.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kruk_Śmierci dnia Sob 18:01, 04 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
37percent
Eon
Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 592
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Mroźna Północ Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Śro 20:09, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Powiem wprost: Chylę czoła, mistrzu. Nie sądziłam, że opowiadanie traktujące o Głębi będzie w stanie aż tak mnie wciągnąć..! Nie licząc drobnych zgrzytów, czytało mi się bardzo dobrze - fabuła kreślona płynnie, logicznie... Trochę może głupie porównanie, ale miałam uczucie, że czytam obraz, że cała akcja przewija mi się przed oczyma scena po scenie, kreślona starannie, spokojnie, metodycznie. Bardzo dobrze wyważyłaś Asmodeusza - nie jest zbyt prześmiewczy ani zbyt ponuro-refleksyjny, a do osiągnięcia takiego efektu trzeba talentu.
Mam nadzieję, że w przypływie... Może już niekoniecznie "samobójczego nastroju", jak określiłaś... Podzielisz się jeszcze fragmentami twórczości. :3
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Issay
serafin
Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Śro 20:22, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Po łapach dam za ten tekst. Po prostu po łapach, a może i nawet po głowie.
Nie doczytałam do końca, co nie zdarza mi się zbyt często. Już w pierwszy zdaniu (!) znalazłam błąd interpunkcyjny, a potem styl zaczął kwiczeć. Gdzieś w środku styl darł się z bólu tak głośno, że po prostu przestałam czytać.
Primo: beta interpunkcyjno - stylistyczna. Bez tego nie wypuszczaj tekstu poza forum, a i tak będę wdzięczna, jeśli jednak go poprawisz i tu.
Secundo: zapis dialogów.
Wypowiedź rozpoczynamy od nowej linijki i myślnika. Potem następuje wypowiedź właściwa:
a) jeżeli nie następuje po niej opis, wypowiedź kończymy kropką
b) jeżeli następuje po niej opis, nie stawiamy na końcu ostatniego zdania kropki, lecz myślnik i wtedy opis (zakończony kropką)
NIE ZACZYNAMY DIALOGU OD OPISU.
Tertio: coś czuję, że pewna wielbicielka Asmodeusza będzie miała wiele do powiedzenia pod tym tekstem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Strzyga
Eon
Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 744
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Śro 21:40, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
No dobrze, na początku muszę przyznać rację Issay, bo interpunkcja też bolała straszliwie. Choć bardziej niż błąd w pierwszym zdaniu trzepnęło mnie "seledynowowłosy" w drugim zdaniu - tak okropnie nie lubię określania bohaterów jako "-włosych" czy "-okich". Szczególnie przy takich mniej standardowych kolorach, jak seledynowy, określenie robi wrażenie nieco wydumanego. Jeszcze jakoś "sztuka malowana" mi nie leży, chyba zwykłe "malarstwo" byłoby lepsze.
Ale doczytałam do końca bez problemu, bo był Asmodeusz, było malarstwo w wersji bardzo kanonicznej i było słowo "mistrzu" w komentarzu 37percent, co mnie przekonało ostatecznie.
Pomijając usterki techniczne (które bolą, ale są do poprawienia i wyćwiczenia).
To jest cudowne. Niniejszym stwierdzam, że po raz pierwszy znalazłam w fanfiku tak kanonicznego Lucyfera i jednocześnie tak kanonicznego Asmodeusza. Wreszcie, wreszcie, wreszcie!
Wreszcie Lampka posiadający charakter, którym Kossakowska go w założeniu obdarzyła. Lampka, który w tej Głębi nadal jest mimo wszystko bardziej anielski, niż wszyscy archaniołowie razem wzięci.
Wreszcie Asmodeusz, którego pokazano właściwie. Asmodeusz, nieodrodne dziecko Głębi, cyniczny, okrutny i, mam wrażenie, również nieco pochopny i bezmyślny, gdy koniecznie chce kogoś sprowokować. Asmodeusz, który jednak jest wrażliwy, ma marzenia, ale nie ma prawdziwego przyjaciela. Dobrze, że ktoś opisał moment, kiedy tego przyjaciela znalazł.
Naprawdę bardzo mi się podoba takie ujęcie ich przyjaźni. Bo widzę tu coś w rodzaju "ja ocalę twoją duszę, a ty mi pomożesz" (w pierwszej chwili nasunęło mi się "ja ocalę twoją duszę, a ty mój stołek" ale to brzmi jakoś tak... okrutnie XD). Młody (a przynajmniej młodszy) Mod, zafascynowany Lucyferem, przyciągnięty jego charyzmą i osobowością - tak inną od tego, co widuje się zwykle w Otchłani. Przyciągnięty i lgnący jak ćma do Światła.
To jest możliwe. Choć osobiście uważam, że to nie były tylko porywy tej ukrywanej, idealistyczno-romantycznej części Asmodeusza, ale też jakieś lekko cyniczne obserwacje istoty tak odmiennej - on rzeczywiście chce zobaczyć "kto kogo zmieni".
Cóż, może to kwestia tego, że jestem ich fanką. Może po prostu tego, że tekst bardzo trafia w mój styl i zmysł estetyczny, "czuję" go. Ale to najlepszy tekst o Asmodeuszu i Lucyferze jaki czytałam i stanowczo od tej pory jeden z moich ulubionych fanfików do uniwersum anielskiego.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Strzyga dnia Śro 21:43, 03 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Efcia
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 507
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Śro 22:21, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Jestem rozerwana w połowie (jak doktor Judym w ludziach bezdomnych,he, he... Dobra głupi żart, wiem). Dlaczego? Ponieważ:
a) szczerze cierpię na niedostatek tekstów głębiańskich (bo, jak wiadomo, „Zbieracz burz” w tej kwestii akurat niewiele miał do powiedzenia)
b) wielbię Asmodeusza
c) jedynie nieco mniej wielbię Lucyfera
d) ogólnie wolę czytać teksty, które nie są miniaturowymi miniaturkami
No i na pierwszy rzut oka- wszystkie warunki spełnione. Tylko (i tu mam kolejny problem- na mirriel jakoś jest przyjęte bardziej surowe ocenianie tekstów, tutaj jakoś się nie wytyka błędów) rzeczywiście, i tutaj zgadzam się z Issay, beta, beta!
Jeszcze się tylko chwilę poprzyczepiam i, obiecuję, zaraz przestanę. Asmodeusz mi nie pasuje, ale to taki mój prywatny świr, więc nie ma co za bardzo na niego zwracać uwagi.
Ogólnie rzecz biorąc ja w ogóle nie mam dorobku, którym mogłabym się chwalić, więc zawsze mi głupio komentować negatywnie. Tylko wychodzę z zasady, że szczerość w takiej sytuacji krzywdy nie zrobi, a nawet może pomóc na przyszłość.
Treściowo rzecz biorąc to jest za. Ciekawa wizja początku przyjaźni i, niezależnie od poprawek jakie bym wprowadziła względem Moda, to ja taką wizję kupuję.
Jeżeli się zdecydujesz coś jeszcze zamieścić to pewnie to przeczytam. Później pomarudzę trochę w komentarzu, trochę się podoczepiam i przyczepiam, ale przeczytam.
Życzę Wena i znalezienia dobrej bety, który wyłapie to, co jest nie tak.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
O-Ren
zarządca Domu
Dołączył: 25 Maj 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Czw 19:32, 04 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
A ja po raz pierwszy napiszę: chrzanić interpunkcję!!! Czytając ten tekst nawet nie zwracałam na nie większej uwagi, chociaż zdarzały się momenty, że zgrzytały mi ząbki, ale to nie ważne. Tu chodzi o treść.
Po pierwsze: Jestem ci wdzięczna. Naprawdę. Jako jedna z niewielu napisałaś ff o Modzie i Lampce, który nie ociekał erotyzmem, perwersją i homoseksualizmem. W dodatku udało ci się mnie oczarować, za to duży plus.
Po drugie: Fabuła. Nie dopisuję żadnej teorii do tego, zawsze albo mi sie podoba, albo nie. W tym przypadku jak najbardziej wypada pierwsza opcja. Kurczę, to jest jeden z lepszych ff jakie czytałam, a przemieliłam ich całkiem sporo. Lucyfer ma charakter i to jest najmocniejszą stroną opowiadania. Asmodeusz według mnie został bardzo trafnie przedstawiony. Niepewność, rozterki, prawdziwi Modo
Po trzecie: Pomimo dużej ilości błędów spodobał mi się twój styl pisania. Jest lekki, gładki i powiewa świeżością.
Życzę weny i czekam z zniecierpliwieniem na kolejne pracę, która z przyjemnością przeczytam.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez O-Ren dnia Czw 19:33, 04 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kruk_Śmierci
anioł z Zastępów
Dołączył: 19 Lut 2010
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Głębia Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Czw 21:17, 04 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Bardzo dziękuję wszystkim, za poświęconą chwilę na przeczytanie i skomentowanie. : )
37percent,
Bardzo dziękuję za komentarz i życzenia. Oby Wen się najadł :3
Jako Kruk, samobójcze nastroje to mój chleb powszedni ; p
Mam zwyczaj, że gdy wpadam na pomysł, który kreśli zarys fabuły, to w wyobraźni staram się przedstawić to sobie graficznie. I tak właśnie widziałam to, jakby stojąc przed obrazami Babillo – starałam się zanotować, co on mógłby pokazać przy pomocy farb. A potem porównać to do Moda i jego odczuć ‘estetycznych’ : )
Cieszę się, że wpasowałam się w malarski styl Babilla.
Issay,
Dziękuję bardzo za zwrócenie mi uwagi na stronę techniczną. W tym przypadku, może to wynik mej ignorancji, może nieuwagi na lekcjach polskiego, jednak nigdy nie zwróciłam uwagi na takowe zasady (w sumie to średnio o nich słyszałam tak w ogóle). Postaram się na przyszłość brać owe zarzuty pod uwagę i pilnować się. : )
Co do stylu... cóż, styl jest jak gust, nie ma jak o nim dyskutować. Nie mniej, raz jeszcze dziękuję za wskazanie błędów.
Strzygo,
Dziękuję bardzo. Bardzo cieszę się, że tekst spodobał się : )
Przyznam się, że mi też średnio widzi się określanie bohaterów przez pryzmat ich włosów, jednak to w pewien sposób poszerza pole manewru, by uniknąć powtórzeń. Zwłaszcza jak takich Mrocznych nagle zrobi się cała masa w małym pokoiku ; p To samo tyczy się sztuki malowanej – dziwnie to brzmi, ale chciałam by malarstwo miało jakiś zamiennik.
Cytat: |
Bo widzę tu coś w rodzaju "ja ocalę twoją duszę, a ty mi pomożesz" (w pierwszej chwili nasunęło mi się "ja ocalę twoją duszę, a ty mój stołek" ale to brzmi jakoś tak... okrutnie XD) |
To takie... głębiańskie
Ale tak na poważnie, ja osobiście uważam, że przyjaźnie mają to do siebie, że coś każda ze stron wynosi... taka miła symbioza, jakkolwiek by to brzmiało okrutnie. Choć nie wiem, czy wtedy Lucyfer w ogóle go postrzegał jako swego potencjalnego sprzymierzeńca – młode to jeszcze było demoniątko XD
Nie jestem wrogiem Asmo, ani nie należę do jego zagorzałych fanek, więc czasami mam problem z jego postacią. W sumie założyłam, że był dopiero w swoim „średnim” dzieciństwie, gdy Lucyfer Upadł. Nie dziecko, ale nie dorosły, ciągle ‘rozerwany’ między rzeczywistością panującą w Głębi, a swoimi wyobrażeniami.
A Lucek stał się po prostu pewnym impulsem, czymś nowym. W pewien sposób przełamujący stereotypy (Mod który patrzył na anioły przez pryzmat Samaela, czy stereotyp, że Mroczny musi być tym złym).
Efcia,
Bardzo dziękuję za szczerość. Cenię sobie ją i to bardzo. : ) Mam nadzieje, że w przyszłości nie będzie gorzej niż jest teraz.
O! Widzę, że nie tylko ja cierpię na brak tekstów o Głębi : )
Co do bety – nie mam, bo nie znam nikogo kto faktycznie by się tym parał. Wielkie podziękowania należą się moim znajomym, którzy są tak mili, by przeczytać, ocenić i wyłapać ile się da błędów. Nigdy nie siedziałam w społecznościach, związanych z pisaniem za bardzo.
Z ciekawości zapytam – jaki jest twój Asmodeusz? Znaczy, co byś zmieniła? Przyznaję się, że nie zawsze czuję jego postaci. Po Zbieraczu wzięło mnie na zgrzytanie zębami, gdy nagle okazał się tym doskonałym... najlepszy wywiad w Głębi należy do Asmo, najlepszy doradca, etc. Jakoś tak nie mogę się odnaleźć w jego postaci.
O-Ren,
To ja bardzo dziękuję za komentarz i pochwałę. Mam nadzieję, że ewentualne przyszłe prace nie zawiodą Twoich oczekiwań : )
Hm, w przypadku Lucka i Modo jakoś yaoi mi nigdy nie podchodzi. Po prostu nie potrafiłabym takowego związku napisać. Nie mam nic do yaoi, nawet do yaoi o innych postaciach z cyklu, ale nie z udziałem Lucka. No skręca mnie i jakoś irytuje, jak już takie opowiadanka znajdę. Bo czuję się, jakbym czytała o realnej, znanej mi osobie z życia... brrr.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim. Mam tylko jedno pytanie, czy ewentualne dalsze teksty mogę doklejać do tego tematu?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marcina
Samica Alfa
Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: skądinąd Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Czw 21:52, 04 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Nie, na każdy tekst - nowy temat, to jakieś bardziej przejrzyste wtedy jest
Co do tekstu, mnie też się podobał, choć zgodzę się z Issay, że całość tu i ówdzie zgrzytała. Ale ma swój urok.
Przepraszam za lakoniczność, ale po cąłym dniu nad podręcznikami z finansów myślę w sposób ekonomiczny, nie literacki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Strzyga
Eon
Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 744
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Czw 22:02, 04 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Kruk_Śmierci napisał: |
Nie jestem wrogiem Asmo, ani nie należę do jego zagorzałych fanek, więc czasami mam problem z jego postacią. |
Wiesz co, może to jest właśnie klucz do tego, jakim cudem udało ci się tak dobrze oddać tę postać - bo masz dystans. Fanki zakochane w bohaterze widzą go zawsze wyidealizowanym. Oczywiście, jeślibyś go nie znosiła, to z kolei pokazałabyś go od strony możliwie najgorszej. Ale jeśli jest ci obojętny, to wyłapujesz tak samo złe, jak i dobre cechy. I to jest właśnie świetne. Ergo - najlepsze ff wychodzą o postaciach, które są autorowi obojętne
Kruk_Śmierci napisał: |
W sumie założyłam, że był dopiero w swoim „średnim” dzieciństwie, gdy Lucyfer Upadł. Nie dziecko, ale nie dorosły, ciągle ‘rozerwany’ między rzeczywistością panującą w Głębi, a swoimi wyobrażeniami. |
To całkiem prawdopodobne. Zakładam, że przez tę lekką "niedojrzałość" mamy tutaj Moda, który dał się przegadać Lucyferowi To miłe, że jednak nie widzimy kolejnego Asmodeusza-Niepokonanego-Mistrza-Intryg-i-Zasadzek.
Kruk_Śmierci napisał: |
Co do bety – nie mam, bo nie znam nikogo kto faktycznie by się tym parał. |
Noo... Jakbyś chciała, to ja cierpię na niedobór tekstów, na których mogłabym się wyżyć. Mogę spróbować. Najwyżej następnym razem to mnie Issay zjedzie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
37percent
Eon
Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 592
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Mroźna Północ Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Czw 22:12, 04 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Marcina napisał: | Nie, na każdy tekst - nowy temat, to jakieś bardziej przejrzyste wtedy jest |
Ale jeśli wszystkie opowiadania są z tego samego cyklu, to chyba logiczniej jednak umieszczać w jednym temacie..? Tak mówię tylko...
No, cykle to może faktycznie lepiej tak jak piszesz...
M.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Efcia
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 507
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Czw 22:26, 04 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Z ciekawości zapytam – jaki jest twój Asmodeusz? |
Wiesz, to jest trudne do zwerbalizowania. Hmm, jak by to ująć- czytając Twój tekst widziałam Asmodeusza jako początkowo szczeniaczka, a następnie dorosłego psa. A mój Asmodeusz mógłby być tylko i jedynie kotem. Ale wyjaśniłam... No zwyczajnie coś mi w nim nie do końca grało. Może to to 'zapatrzenie" w innych? Bo ja mam zawsze rozbudowane teorie do ukochanych postaci i miałam zawsze takie wyobrażenie, że Mod (patrząc chociażby na rodziców) powinnien nauczyć się bycia samodzielnym i niezależnym. Zawsze też miałam takie poczucie, że przyjażń z Lucyferem trochę (a może nawet więcej niż trochę) tę jego skorupę nadtłukła. Natomiast Asmodeusz w Twoim tekście wydaje się być zależny w dużym stopniu od opinii innych. W sumie to jednak moje prywatne wyobrażenia na temat postaci i wcale nie jetsem przekonana, że mają coś wspólnego z prawdą (czyt. książką Kossakowskiej).
Wiem, że z betami łatwo nie jest. Jak byś chciała, żebym rzuciła okiem to napisz. Nie jestem żadną profesjonalną betą i ostatnio moje umiejętności w posługiwaniu się językiem polskim drastycznie spadają, ale największe błędy jesczze wyłapać potrafię. Także polecam się na przyszłość.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lukseja
Eon
Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 13:36, 06 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Dziecko kochane moje ty.
Błagam, zbetuj ten tekst. Popraw stylistykę, interpunkcję, wszystko co się da i wtedy go zostaw, bo teraz ledwo da się go czytać.
Więc pomijając zgrzyty, byłam zachwycona. Wizja prosta, naiwna, słodka, uproszczona, wzruszająca, prosta, przemyślana, nadal... prosta... Ale podobało mi się, jesteś pierwszą osobą, której udało się ująć w słowach charakter tatusia i za to dziękuję, bo jak ten tekst będzie poprawiony, to wyląduje na moim dysku, żebym miała co czytać o tatusiu. Asmodeusz niekanoniczny, zrobiony na idiotę na potrzeby tekstu, więc jak dla mnie ok. Babillo zbyt zaangażowany - to było w nim niekanoniczne. Ale niekanoniczność jest dozwolona przecież, więc tylko zwracam uwagę.
Tekst jest prosty wprost boleśnie. I na kilometry pachnie niewinnością pisarza. To dobrze i źle. Dobrze, bo niewinni napiszą o pięknie, jakiego nie dostrzegają już winni, a niedobrze, bo to jest jednak tekst prosty, nie wchodzący na wyższy poziom literacki. Jestem pewna, Kruku, że możesz lepiej. Jestem też pewna, że lepiej powinnaś. Może ta recenzja brzmi jak pojechanie, ale dla mnie na wagę złota liczy się to takie 'coś' utworu, co jest nieuchwytną ideą i zapowiedzią dobrej nie tylko formy, sedno treści. Tobie się udało. Ale to nie wystarczy, dlatego Issay szlag trafił jak tekst zobaczyła. Nalegam: doszkalaj się, żeby i Issay mogła się zachwycić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Strzyga
Eon
Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 744
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Sob 23:01, 06 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Ja się już deklarowałam jako potencjalna beta, jeśli Kruk wyraża zgodę, to mogę poprawić. Wtedy mnie będziecie ochrzaniać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kruk_Śmierci
anioł z Zastępów
Dołączył: 19 Lut 2010
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Głębia Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Czw 14:13, 11 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Strzygo! bardzo dziękuję za propozycję. Jeśli masz nadal chęć to zbetować, będę wdzięczna, bo obecnie mam mało czasu dla forum (co widać, po mojej tygodniowej niemal nieobecności ; p )
Strzyga napisał: |
To całkiem prawdopodobne. Zakładam, że przez tę lekką "niedojrzałość" mamy tutaj Moda, który dał się przegadać Lucyferowi To miłe, że jednak nie widzimy kolejnego Asmodeusza-Niepokonanego-Mistrza-Intryg-i-Zasadzek.
|
może nie do końca Lucek go przegadał, ale podjął się wyzwania. i to chyba najbardziej zaskoczyło/poirytowało Asmo, przyzwyczajonego do łatwych zwycięstw, na tle złośliwości XD
a co do Amso-Niepokonanego... aż mi się włos zjeżył, jak w Zbieraczu wyszedł na takiego super -_-;
Efciu, Tobie też jestem wdzięczna, za chęć betowania, to bardzo miłe, że są ludzie dobrej woli : ) a co do porównania Asmo do kota - całkowicie zrozumiałe było dla mnie XD tu same kotolubne istoty są, czy co?
Luksejo, dziękuję bardzo za komentarz : )
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kruk_Śmierci dnia Czw 14:14, 11 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Strzyga
Eon
Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 744
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Czw 20:31, 11 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Kruk_Śmierci napisał: | tu same kotolubne istoty są, czy co?
|
Koty to chyba w ogóle ulubione zwierzęta wszystkich fantastów - bo nie dość, że tajemnicze, piękne, uwikłane mitologicznie i kulturowo itd., to jeszcze wyprowadzać nie trzeba Jak teraz sypią śniegi (cóż, przynajmniej u mnie nadal sypią), to się niewyobrażalnie cieszę, że mój kot leży sobie zwinięty w kłębek koło mnie na łóżku i mogę sobie spokojnie czytać/pisać. Z psem nie byłoby tak fajnie, musiałabym wychodzić.
Tekst bardzo chętnie zbetuję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kruk_Śmierci
anioł z Zastępów
Dołączył: 19 Lut 2010
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Głębia Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Czw 21:07, 10 Cze 2010 Temat postu: opowiadanka... |
|
|
jako, że na wszelakich forach bywam bardzo rzadko (taka ma przypadłość, mniejsza z tym), to dla zainteresowanych innymi historiami z mroków Głębi zapraszam na stronkę [link widoczny dla zalogowanych] (moje małe śmietnisko, na które dodaje teksty/prace zalegające na kompie).
pozdrawiam,
Kruk
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lukseja
Eon
Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:37, 10 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Co to, cholera, kółko reklamowe?
Panna Archangel z tym samym wyskoczyła.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marcina
Samica Alfa
Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: skądinąd Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pią 8:42, 11 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Lux, wrzuć na luz Panna Archangel wyskoczyła z czymś takim w poście 5 czy coś koło tego, a Kruk ma już 63...
Plus, jakość prac Kruka jest nieporównywalnie wyższa od jakości prac Archangel.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lukseja
Eon
Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 1195
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 10:58, 11 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Powściągnę swój język.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mnemosyne
Eon
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 483
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: anielica/demonica
|
Wysłany: Pią 12:16, 11 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
A może ktoś chce poczytać moją pracę magisterską?
Gwarantuję najwyższą jakość, porywającą fabułę, zwroty akcji, a nawet kolorowe wykresiki (bijące na lotki anioła z kałachem...)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group deox v1.2 //
Theme created by Sopel &
Download
|